Czajkowski w Berlinie

Na zakończenie intensywnego sezonu kulturalnego jesienią 2025, jedziemy do Berlina

Są tego dwa powody, po pierwsze zobaczyć (od środka) Staads Operę w tym mieście, a po drugie oglądać baletowy spektakl "Jezioro łabędzie", Czajkowskiego, który przecież można podziwiać wielokrotnie.

"Staatsoper Unter den Linden (Staatsoper Berlin) – najstarszy teatr operowy w Berlinie położony przy Unter den Linden, głównej historycznej ulicy miasta.

Kamień węgielny pod budowę nowej opery w Berlinie został uroczyście położony 5 września 1741, a już 7 grudnia 1742 miasto mogło cieszyć się otwarciem królewskiego teatru dworskiego (Königlische Hofoper) – tak bowiem wtedy nazywała się ta opera.

18 sierpnia 1843 około 22:30 wybuchł w budynku opery pożar. Akcją gaśniczą dowodził książę Wilhelm, udział w niej brali także inni książęta. Udało się ocalić partytury oraz instrumenty, nie było również poszkodowanych, a sam teatr odbudowano w rok.

Trudniejszym dla Staatsoper okazał się wiek XX. 28 kwietnia 1928 premierą Czarodziejskiego fletu Mozarta otwarła ona swe podwoje po trwającej 12 lat renowacji i modernizacji. (…) Jednak już 10 maja 1933 doszło do wydarzeń tragicznych, na Opernplatz spalono 25 tysięcy książek, również samych artystów dotknęły represje. Naziści sprzeciwili się wystawianiu oper Kurta Weilla, a muzycy pochodzenia żydowskiego zostali usunięci z opery.

II wojna światowa przyniosła także bombardowania, w czasie których gmach opery został dwukrotnie zniszczony. O ile za pierwszym razem odbudowano Staatsoper równie szybko, jak po pożarze z XIX wieku, to za drugim razem odbudowa trwała do 1955. Opera po II wojnie światowej znalazła się zresztą w Berlinie Wschodnim, zatem w granicach Niemieckiej Republiki Demokratycznej – zmieniono wtedy nazwę opery na Deutsche Staatsoper Berlin. Do swojej historycznej nazwy opera wróciła po zburzeniu muru dzielącego miasto.(…)

W 2017, po siedmiu latach renowacji ponownie otwarto operę."

No a teraz o samym balecie.

O czym jest „Jezioro Łabędzie”?

"Posługując się medium tańca klasycznego, „Jezioro Łabędzie” opowiada historię księcia Zygfryda i jego miłości do zaczarowanej księżniczki Odetty, uwięzionej w ciele łabędzia.

Będą na zmianę łabędziem i istotą ludzką stała się  przeznaczeniem i obiektem fantazji nieszczęśliwego księcia. W interpretacji Staats OPery to matka Zygfryda uwielbia syna i trzyma w swoich rękach wszystkie nici jego losu. Bez skrupułów manipuluje jego przyjacielem Benonem i wykorzystuje premiera Rotbarta jako swojego wspólnika.

Czerpiąc inspirację z epoki Romanowów w carskiej Rosji, spektakl ten przesiąknięty jest przejmującym poczuciem upadku, charakteryzującym się niepokojącym połączeniem emocjonalnego chłodu i dekadencji.

Młody książę znajduje schronienie w spotkaniach z łabędziami. Urzekające wrażenie, jakie wywierają te majestatyczne ptaki, wyrażają wielkoformatowe wizerunki łabędzi w baletowym spektaklu, których choreografia inspirowana jest archaicznymi formacjami lotu i ich naturalnym, acz nierealnym pięknem.

Dzięki tutusom* tancerek, przypominającym białe upierzenie ptaków, te imponujące sceny stały się synonimem baletu klasycznego. Ale Jezioro Łabędzie stało się legendą również dzięki muzyce Piotra I Czajkowskiego, który nadaje niepowtarzalny charakter kontrastującym nastrojom: czy to tęsknocie, która łączy księcia Zygfryda i Odettę, czy zwodniczemu przepychowi scen balowych, gdzie cały dwór ulega urokowi uwodzicielskiej Odylii. Jako sobowtór Odetty, prowadzi księcia do tragicznej przysięgi, która zdradza jego szczerą miłość."

*Tutu to krótka, rozkloszowana spódniczka, pierwotnie kojarzona ze strojem baletnic. Jest wykonana z wielu warstw lekkiego materiału, najczęściej tiulu, i występuje w dwóch głównych wersjach: krótszej i sztywno sterczącej ("klasyczna") lub dłuższej i bardziej zwiewnej ("romantyczna"). Spódniczki te są nie tylko charakterystycznym elementem baletu, ale także stały się popularnym elementem mody codziennej i kostiumów dla dzieci. 

 

Do Berlina dotarliśmy na czas, mimo paskudnej pogody, co pozwolilo nam na kolację we włoskiej resturacji, bardzo blisko Unter den Linden.

W komplecie (Adek, Renata, Iwona i Jarek) czekamy na to, co wydarzy się na scenie.

A jakie są nasze wrażenia z wizyty w budynku opery i po obejrzeniu spektaklu?

Działo się dużo i pięknie! Dwadzieścia sześć tancerek tworzących corps de ballet, imponowało piękną choregrafią i precyzją tańca.

Czwórka odtwórców głównych róli znakomicie popisywała się w dueatch i tańcach solowych!

Dodaj komentarz