Transgraniczne kłopoty

W tym blogu nigdy nie miało być polityki, a tym bardziej wojen.

Niestety, W Tajlandii  zostaliśmy uznani za osoby, które w jakiś sposób potencjalnie mogą sprzyjać jednej ze stron konfliktu i… trzeba to było wyjaśnić!

Ale po kolei:

„Starcia toczące się na części 800-kilometrowej granicy tajlandzko-kambodżańskiej są rezultatem długotrwałego konfliktu terytorialnego, wynikającego z niedokładności map, sporządzanych w początkach XX w. W efekcie obie strony konfliktu zgłaszają roszczenia do części obszarów granicznych, w tym strategicznie ważnych przełęczy.

Krwawa wojna niszczy turystyczny raj. Trwają zacięte walki z użyciem myśliwców

W lipcu spór terytorialny przerodził się w bezpośrednią konfrontację zbrojną na granicy kambodżańsko-tajlandzkiej. Zginęły wówczas co najmniej 43 osoby. Pod koniec października Tajlandia i Kambodża podpisały porozumienie o zawieszeniu broni, wynegocjowane z udziałem prezydenta USA Donalda Trumpa. Zostało ono jednak złamane zaledwie kilka tygodni później”.

Trumpowi wydawało się i w tej wojnie,  że jego pobożne życzenia i naiwny entuzjazm wystarczą, aby zapanował pokój i nie wstydzi się używać pochwał dla samego siebie, z odniesionego sukcesu „trwałego pokoju”. Kolejny Nobel tuż, tuż.

A my?

Konflikt zbrojny między Tajlandią i Kambodżą, przy wielkim współczuciu dla ludności tego biednego regionu Kambodży, nie powstrzymał nas przed przyjazdem do stolicy Phnom Penh, z kilku powodów:

- pół roku wcześniej dokonaliśmy odpowiednich przedpłat i rezerwacji, które w takiej sytuacji nie podlegają zwrotowi.

- nie chcieliśmy przykładać się do kolejnego kryzysu w turystyce khmerskiej, która odradza się dopiero po okresie pandemii Covidu.

- nie chcemy jednoznacznie wypowiadać się, po czyjej stronie są nasze uczucia, gdy mówimy o rządach tych krajów. Ale indywidualne rozmowy po obu stronach granicy dość wyraźnie wskazywały nam to, który kraj jest agresorem w tym konflikcie.

Co z nami dalej?

Na granicy tajskiej nikt nie pytał nas dlaczego lecimy do Kambodży.

Dopiero przy powrocie do Tajlandii okazało się w naszym przypadku wiele jest do wyjaśnienia.

- Mieszkacie w Polsce, czy w Berlinie?

- Dlaczego lot jest z Berlina, a nie z waszego kraju?

- Widzę, że macie bilet powrotny. Dlaczego wracacie do Berlina, a nie do waszego kraju?

- W jakich miejscach w Kambodży byliście?

- Kto wam towarzyszył w Phnom Penh?

- Z kim się spotykaliście?

Zdziwiło nas, że nie padło pytanie o nasze poprzednie pobyty w Kambodży i długość pobytów. Przesłuchanie mogłoby się przeciągnąć. 

To trwało 15 minut!

Sytuacja ta nie wzmogła naszych pozytywnych uczuć do Tajlandii, odebrała sporo pozytywnej energii, i lekko  skonfundowani potrzebowaliśmy pełnego dnia odpoczynku w hotelu, bez kontaktu z ulicą. 

Te zdjęcia są z 3. piętra hotelu, w którym zatrzymujemy się od lat. Bardzo podupadł i nie dostatnie od nas dobrych ocen.

 

 

Dodaj komentarz