Kampot - nie tylko pieprz

Pierwsze wrażenie po przyjeździe do tego miasta to wyjątkowa liczba turystów (głównie białych) o różnym statusie ekonomicznym i bardzo wiele świetnie prosperujących kawiarenek, barów, restauracji itp.

Zastanawia, co przyciąga tutaj turystów, gdy do oceanu jest około 30 km.

Wydaje się, że główną atrakcją Kampotu jest relaksująca sceneria nad rzeką i ogólna atmosfera nic nierobienia. Dla wielu – pociągająca, bo niewykonalna w domowych warunkach.

Podczas gdy spora część miasta ulokowała się z dala od rzeki, większość turystów spędza czas, podziwiając rzekę i przylegające do niej uliczki.

Gospodarka Kampotu opiera się na produkcji soli i pieprzu, rybołówstwie, uprawie owoców (szczególnie  osławionych durianów) i przemyśle lekkim, a krajowa i zagraniczna turystyka stają się w ostatnich trzech latach istotnymi elementami.

Główny plac miasta ma wielki pomnik duriana.

Tak jak duża część Kambodży, Kampot rozwija się bardzo szybko, rośnie populacja lokalnych mieszkańców i rośnie liczba obcokrajowców przebywających tu dłużej niż tylko na wakacje.

Jest coraz więcej restauracji, hoteli, barów i usług wszelakich.

Działają tu organizacje pozarządowe jak np. „Epic Arts” – integrująca niepełnosprawną młodzież z innymi, poprzez działalność teatralną, a przy okazji poprzez wspólne prowadzenie klimatycznej kawiarenki.  

Jest to z pewnością jedno z ładniejszych miast Azji Południowo-Wschodniej, bo "europejskość" architektury w nieagresywnym stylu łączy się urodą Azji.

Czyżby byłoby to miejsce, gdzie warto zatrzymać się na dłużej?

 Czy zdjęcia oddają to, o czym powyżej?

 

Dodaj komentarz