Ponownie w Yangonie

Po porannych chłodach okolic jeziora Inle wpadamy w męczący upał Yangonu.

Teraz oglądamy to miasto za dnia i stwierdzamy, że jest zadziwiającą mieszanianą wszystkich kolorów Azji, które mocno rzucają się w oczy.

To ruchliwe, hałaśliwe, zakopcone spalinami i zakurzone miasto tętni pełnym życiem i nieodparcie przenosi nas w czasy kolonialne, mimo iż dawno przestało być czyjąkolwiek kolonią.

Przed i po zachodzie słońca zwiedzamy najwiekszą w Myanmarze pagodę - Shwegadon. 

Ogromny teren, który zajmuje służy mieszkańcom nie tylko jako świątynia, ale również jako miejsce rekreacji, których nia ma zbyt wielu w Yangonie.

Nasz przewodnik pan Win opowiada nam nie tylko o tym miejscu i jego historii, ale również wyjaśnia nam zawiłości polityki tego kraju, która w pewnych momentach przypominą naszą z lat 1970 - 1989. Z wielką nadzieją patrzy w przyszłość i  wierzy, że demokracja i tutaj też zawita, a np. telefoniczne karty startowe SIM nie będą kosztowały 500 dolarów. 

Dodaj komentarz
  • 29 kwietnia 2024 | poniedziałek 00:27 Kasia
    cudowne :D!!!