Działalność charytatywna

Dzień rozpoczął się miło od śniadania u Freda – Francuza, który od lat prowadzi w Takeo swoje bistro.

To ładne miejsce, gdzie w otoczeniu tropikalnej roślinności można łagodnie wejść w codzienność.

Kolejna część dnia nie była już taka łatwa.

Pojechaliśmy z dr Rysiem 20 km na południe od miasta, gdzie w wiosce Kampong Chrey żyje bezdomna trzypokoleniowa rodzina, dla której dzieci jedyną szansą na wyjście z tej sytuacji jest edukacja, na którą nikogo w tej rodzinie nie stać!

Dzieci, poza obowiązkową nauką w szkole państwowej, gdzie nie zdobywa się wiele wiedzy, ani zawodu, nie mogą sobie pozwolić na opłacanie dodatkowego szkolenia, które stanowi dla nich możliwość docelowego uzyskania wykształcenia, które pozwoli im wyrwać siebie i rodzinę z biedy.

Rysio i kilka innych osób, które działają charytatywnie w okolicy, natknęli się kilka miesięcy wcześniej na tę rodzinę i rozpoznali sytuację, która wymagała interwencji.

Najpierw zadbali o zdrowie rodziny zagrożone drobnymi chorobami, potem o jedzenie (mleko w proszku) dla najmniejszych dzieci oraz inne podstawowe produkty żywnościowe dla wszystkich.

Kolejnym etapem było znalezienie pracy dla 19-letniej matki (dziś 8-miesięcznego dziecka), która okazało się, że jest utalentowaną urodzoną nauczycielką i świetnie sobie radzi z angielskim.

Udało się zatrudnić ją w prywatnej szkole „Home for Kids International Academy” (Dom dla dzieciaków – szkoła międzynarodowa). Jej pensja miesięczna - 100 USD – jest jedynym przychodem tej wieloosobowej rodziny.

Mimo szumnej nazwy jest to zwykła wiejska szkółka, gdzie w kilkunastoosobowych klasach uczy się dzieci od 3 – 15 roku życia podstawowych przedmiotów, a przede wszystkim angielskiego. Poziom nauczania jest tu o wiele wyższy niż w szkołach państwowych.              

Kolejnym etapem było znalezienie sponsorów, aby kilkoro wyróżniających się zdolnościami, a przede wszystkim chęciami dzieci, mogło uczyć się płacąc 100 USD za semestr nauki.

Udało się i to. Troje dzieci ma zapewnione czesne na kilka lat. Ten proces jest rejestrowany i sponsorzy są informowani o edukacyjnym losie tych dzieciaków.

Dzisiaj pojechaliśmy, aby interweniować w sprawie pokarmu dla dwojga małych dzieci: przygarniętej przez tę bezdomną rodzinę dwulatki i ząbkującego ośmiomiesięcznego chłopczyka – syna nowozatrudnionej nauczycielki, która jeszcze nie otrzymała swojej pierwszej pensji.

Nie robiłem zdjęć szałasu, w którym chroni się na noc ta rodzina, z szacunku dla nich i w ochronie ich godności. Bo tego są warci ci ludzie. Zachowali uśmiech, pogodę ducha i rodzaj pokory, który pozwala im żyć.

Kupiłem dwie kilogramowe puszki mleka w proszku, które muszą wystarczyć na miesiąc dokarmiania tych dzieci. Żeby pokazać jak to jest dla tej rodziny drogie: cena – 28 USD!!

Ze smutkiem stwierdzam, że takie pojedyncze akcje, chociaż niezbędne, nie rozwiązują problemów na długo.

Co jeszcze można zrobić?

Po wizycie w szkole, rozmowie z matką – nauczycielką, z dziećmi, które z radością chodzą do szkoły, a na koniec z babcią, która zajmuje się „domem”, kiedy to staraliśmy się pozytywnie oddziaływać na tych ludzi, musieliśmy odreagować ukrywane emocje.

Wstąpiliśmy w drodze powrotnej do lokalnej pagody, aby przez chwilę wyłączyć się i odciąć od świata zewnętrznego To działa!

Dodaj komentarz