Jeszce raz na chwilę w Kampot.

Wpadłem na moment do Kampot. Coś tu załatwiam z lepszym lub gorszym skutkiem.

Miasto ma swój urok. Mimo iż koniec sezonu zbliża się wielkim krokami, turystów bardzo dużo. Samo miasto tętni życiem i rozbudowuje się w niebywałym tempie. Wydaje się, że Kambodżanie inwestują, aby zdążyć przed Chińczykami i nie pozwolić im zawładnąć Kampotem, tak jak to zrobili i nadal robią z innymi miastami w Kambodży!!

Na koniec dnia miała być kolacja w lokalnej restauracji. Mój przewodnik Sophea zabrał mnie do khmerskiej, nad rzeką, z bardzo, bardzo, głośną muzyką na poziomie disco kambo (moja nomenklatura) i z męczącym karaoke.

Powyższe łagodził piękny widok na oświetlone miasto po drugiej stronie rzeki (właściwie, to my byliśmy po drugiej stronie) i łagodna bryza od wody. I do tego bez komarów!

Zamówiliśmy po jednej potrawie każdy z nas (dwóch!!). Po 30 minutach dostaliśmy jedną. Sądziłem, ze moja wymaga specjalnego przygotowania. Po godzinie okazało się, że kelner zamówił tylko jedno danie!! Drugie umknęło jego pamięci. A wydaje mi się, że zapisywał!!

No cóż! Jesteśmy w Kambodży i to też ma swój urok.

 

Dodaj komentarz
  • 28 kwietnia 2024 | niedziela 16:53 Adek, Szczecin
    A myślałem, że tak to tylko grupy mają.......