Rozpoczęcie:
Zakończenie:
Nasza rola w mieście
Drugi dzień Bożego Narodzenia niczym nie różnił się od wielu innych w Kampot.
Poza tym, że w porze suchej (!) deszcz, niezbyt ulewny, padał przez godzinę.
Z pewnością wpłynęło to na zmniejszony ruch pieszych na naszej ulicy, a w rezultacie brak klientów.
Po południu w wejściu pojawił się facet w dość zaawansowanym wieku (niech każdy sam określi sobie tę granicę) i od progu wołał - Ja nie jestem pijakiem, ja nie piję. Od jakiegoś czasu chodzę tu po ulicach i szukam…. toalety. Ale ja naprawdę nie jestem pijakiem. Ja już nie piję. Czy mogę skorzystać z toalety?
Posiedział tam dłuższą chwilę, po czym wyszedł i sądził zapewne, że teraz wypada mu z nami podgadać. Wiemy, że jest Włochem.
Reasumując: udzieliliśmy facetowi pierwszej pomocy, wsparliśmy go psychicznie, wysłuchaliśmy paru komplementów na temat wystroju naszego baru i …. Nic.
Adek w roli babci klozetowej nie spisał się – nie dostał napiwku!
Czy mamy dopisać nad drzwiami: WC tylko dla naszych klientów?
Dosłownie po chwili weszła para młodych ludzi (niech każdy sam określi sobie tę granicę), zamówili (!) po piwie i natychmiast dziewczyna pobiegła do toalety. Widać było, że przed naszym piwem już wcześniej czymś tam sobie wieczór umiliła.
Cieszymy się, że spełniamy ważną rolę społeczną w mieście.
Musimy być wyrozumiali, prawda?
I nie da się jej zrobić z bambusa, ani też z żadnego innego "cytrusa".
Trzeba określić minimum pobytu, do tego dopasować wstępną cenę kwitu,
I za każdą sekundę dodatkową, by wreszcie ustalić opłatę końcową.
A jeśli klienta chętka ogarnie i od opłaty końcowej zechce się wymigać?
- Ta próba skończy się dla niego marnie, bo w metalowych łapach będzie drygać!
To wszystko, jak widać, będzie nas kosztować.
Czy warta skórka za wyprawkę?- Trzeba zdecydować!
PŁACIMY RYCZAŁTEM! ZROBIMY LICZNIK WEJŚĆ I WYJŚĆ I CZAS POBYTU.