Rozpoczęcie:
Zakończenie:
Ostatni goście, ostatnie posiłki
I tak oto nadszedł dzień, w którym przyjęliśmy ostatnich gości zarówno na noc jak i na posiłki.
Tymi gośćmi były mama Pawła Elżbieta i jej przyjaciółki Iwona i Sylwia, z którymi od lat podróżuje głównie po Azji.
Plan ich trzeciego pobytu w Kambodży obejmował przejazd przez Kampot i tygodniowy odpoczynek nad oceanem w Kep.
Tak się złożyło, że Ela i Iwona rok temu widziały podpisany kontrakt naszego najmu na trzy lata. Widziały również zdjęcia domu, w chwili najmu.
Były przekonane, że odniesiemy sukces, bo wszystko na to wyglądało.
Na spotkaniu w Kep w połowie marca zeszłego roku wznosiliśmy toasty za moje i Adka powodzenie w Kameleonie. Adek dwa tygodnie wcześniej wrócił do kraju.
Wczoraj przyjaciółki zakwaterowały się u nas na jeden dzień. Mieliśmy okazję wydać uroczystą kolację na zakończenie naszej działalności kulinarnej.
Na przywitanie podróżniczek podaliśmy:
Aperitif bezalkoholowy: smoothie bananowe z sokiem jabłkowym i limonkowym.
Na obiado-kolację:
Aperitif: margarita
Przystawka: mini grzanki z trzech rodzajów chleba, z humusem, a na nich zielenina, oliwki, czosnek, przyprawy.
Danie główne: potrawka (gulasz??) z warzyw: szpinak (2 róźne rodzaje), brokół, zukinia, baby-bakłażan, pomidory, zielony pieprz itp
Kluski śląskie, kopytka lub kładzione z białym serem kremowym i pietruszką - do wyboru.
Dodatkowo przebój Kameleona: sos z zielonego pieprzu.
Deser: ciasto makowe i napoje.
Na zakończenie wieczoru spacer nad rzeką i drink w osławionym barze Oh Niels'a, gdzie można kupić wszystko, ale nie ttrzeba palić, bo efekt można uzyskać wdychając powietrze w lokalu.
Można przyoszczędzić.
Rano pożegnalne śniadanie. Rozstajemy się z żalem. Dziewczyny jadą odpoczywać, a my do roboty, którą opiszę jutro!!
Kiedy żagle są zwijane.
Mimo tych najlepszych chęci -
Kampot będzie pożegnane!