Odcinek 30

Obłaskawiając Życie. Moje rozmowy z Adrianem

Odcinek 30

Rozmowa dwudziesta dziewiąta.

San Francisco, 27. stycznia

- Skoro jesteśmy w Kalifornii, oddajmy się życiu towarzyskiemu. Na razie pomieszkamy trochę w gościnnym domu Tereni i Johna.  

- John znowu zlecił mi kilka prac. Będziemy mieli na drobne wydatki w Meksyku.

- Wcisnę ci trochę wiedzy geograficznej…

- Byle nie za dużo, wszystko mam w Internecie!

- Ale teraz siedzimy z lampką wina w dłoni i nie grzebiemy w sieci! Posłuchaj przez chwilę: Kalifornia jest najludniejszym, najbogatszym oraz trzecim co do wielkości (po Alasce i  Teksasie) stanem USA. Położonym na zachodnim wybrzeżu USA, nad Oceanem Spokojnym. Na północy graniczy ze stanem Oregon, na wschodzie ze stanem Nevada, na południowym wschodzie z Arizoną, a na południu z meksykańskim stanem Kalifornia Dolna. Cztery największe miasta stanu to: Los Angeles, San Diego, San José i San Francisco. My mieszkamy dokładnie pośrodku pomiędzy tymi dwoma ostatnimi.

- Jak to widać dzisiaj, nawet w Kalifornii zima bywa ostra: temperatura może spaść do ok. +5 C i może padać zimny deszcz.  I taka właśnie zima musiała nas spotkać tutaj tego roku. Podobno ma się niedługo skończyć.

- Chcę ci zwrócić uwagę na wielką przemianę, jaka nastąpiła w małżeństwie Tereni i Johna.

- Terenia zawsze miała taki żywiołowy charakter i ogrom pozytywnej energii?

- Od czasu, gdy oboje są na emeryturze mają więcej czasu dla siebie samych i dla siebie nawzajem. John nadal zajmuje się inwestowaniem swojego kapitału, a w związku z kryzysem ma sporo roboty. Terenia wróciła do swojego polskiego zawodu i pasji – malarstwa.

- W ciągu ostatnich trzech lat zmieniała swój styl malarski i to, co robi teraz jest naprawdę znakomite.

- Jak to się nazywa?

- Abstrakcja wyrażana jako „mixed media”, czyli łączenie wielorakich technik.

- Sprzedaje swoje prace mimo kryzysu, a wiadomo, że nie są to przedmioty pierwszej potrzeby.

- Jej obrazy są efektowne i patrząc na nie w domu, można mieć nieograniczone skojarzenia. Mnie się podobają i moglibyśmy mieć ich kolekcję u siebie.

- Nie stać nas na te obrazy. Widziałeś te ceny w galerii w Sausalito, po drugiej stronie mostu Golden Gate[1]?

- Sausalito jest naprawdę ciekawą miejscowością, głównie z powodu położenia po przeciwnej niż San Francisco stronie Zatoki. Słynie z bardzo wysokich cen, a przede wszystkim z wielkiej liczby galerii sztuki.

- Popatrz jak intelektualnie rozwijamy się w USA. A mówi się o Amerykanach, że są ignorantami w wielu dziedzinach, szczególnie tych dotyczących kultury.

- Na moje potrzeby są wystarczająco zaawansowani kulturalnie.

- Mamy szczęście spotykać ludzi wykształconych, prawdziwych intelektualistów.

- Doceniam inicjatywę Agaty, bratanicy Tereni (jest moją rówieśniczką), zaliczyliśmy te wszystkie kluby jazzowe, opery, balety, poznaliśmy interesujących ludzi, a wśród nich pisarza Rona Schmidta.

- Agata już wcześniej nam o nim mówiła, że Ronald Schmidt od wielu lat jest aktywnym działaczem na rzecz ruchu LGBT (Lesbian Gay Bisexual Trans-gender). Książką jego życia jest "Once-Removed" (Z innego pokolenia). Opowieść o istotnych problemach w życiu homoseksualistów w kraju zaawansowanym w rozwoju społecznym. 

- Głównie o problemie „coming-out’u”. Mocno już starszy pan oprowadzając nas po dzielnicy Castro[2] opowiadał jej historię i ...

- Lekko przynudzał, co?

- Starszy ode mnie o kilkadziesiąt lat ma większą kondycję w chodzeniu po mieście. W końcu pokazał nam imponujące domy z epoki wiktoriańskiej w innych częściach miasta.

- Ważne, abyśmy zapamiętali, że dzielnica Castro o której po prostu mówi się Castro, jest jedną z pierwszych i najbardziej znanych w Stanach Zjednoczonych dzielnic gejowskich, a obecnie jest jednocześnie największą. Przekształciwszy się z dzielnicy robotniczej w latach 60. i 70., Castro pozostaje symbolem i źródłem lesbijskiego, gejowskiego i transgenicznego (LGBT) aktywizmu i miejscem wielu społecznych i politycznych wydarzeń.

- Rozbawiło mnie, gdy Ron bardzo namawiał nas na kupno jednego z tych pięknych domów, o których z takim przejęciem opowiadał.

- A ja swoje: Ron opowiadał o tym jak w Castro działał Harvey Milk, który zginął w zamachu  27 listopada 1978 w San Francisco. Był to amerykański polityk, pierwszy mężczyzna otwarcie przyznający się do swojej homoseksualnej orientacji wybrany do Rady Miasta San Francisco. Polityką i działaniem na rzecz osób LGBT zainteresował się w wieku 40 lat. W 2008 roku na podstawie jego biografii nakręcono nagrodzony dwoma Oskarami film Obywatel Milk.

- Ron nie zapomniał oprowadzić nas po wszystkich ważnych historycznie dla ruchu gejowskiego miejscach w Castro. Nie pominął żadnego!

- Z szacunkiem dla starszych proszę! Z dużym przejęciem opowiadał o tym wszystkim wplatając w to historię swojego długiego życia. O nim porozmawiamy później, bo za miesiąc będziemy u niego na śniadaniu, więc będziemy mieli więcej materiału do rozmowy. To bardzo interesujący człowiek.

- Teraz powiedzmy trochę o Nadii i Ilji - naszych przyjaciołach poznanych w Kalifornii, i z którymi spotykaliśmy się również w Sankt Petersburgu. Od ponad 10 lat są w USA na stałe.

- Poznałeś ich rezydencję z pięknym ogrodem w La Honda – nad Pacyfikiem. Wprowadzili się tam niecały rok temu i wiele jeszcze mają do zrobienia zarówno w domu jak i w ogrodzie, jednakże urok tego miejsca jest już niezwykły. Można by tu nakręcić film typu Tajemniczy ogród

- Po śniadaniu (z szampanem) czułem, że mogę jechać nad ocean, aby porozkoszować się ciepłem kalifornijskiej zimy.

- Dość rozkoszy. Czas zbierać się do czterotygodniowego pobytu w Meksyku.

- Prawie wszyscy znajomi Amerykanie starszą nas, że w Meksyku mafia narkotykowa porywa turystów dla okupu. Mamy nadzieję, że w rejonach, w których my będziemy, akurat nie ma problemów z mafią i narkotykami. Poza tym, kto by za nas dał okup - mafia bardzo by się nacięła! Na szczęście oni mają swoje informacje, kogo warto porywać! Co dalej było z „mafią” Alka i jego otoczenia?

- Mocno przesadziłeś! Najpierw nazwałeś ich świtą, a teraz mafią! I słychać niechęć w twoim głosie.

- Mam swoje powody.

- Na razie odłóżmy twój problem na bok. W najlepszych naszych wspólnych latach z Jarkiem bywaliśmy z Alkiem w szczecińskich klubach i dyskotekach…

- Ile ich było? Tych klubów i dyskotek?

- Najczęściej jedna. Bo żadnej nie udało utrzymać się przy życiu dłużej niż kilka miesięcy. Jedna z nich, też efemeryda, znajdowała się w zaadaptowanym na cele dyskoteki starym kinie dzielnicowym o wdzięcznej nazwie Mewa. Jarek i Alek doskonale tańczyli i świetnie prezentowali się na parkiecie zwracając na siebie uwagę. I tam właśnie Alka dostrzegł Marcina i zakochał się w nim od pierwszego wejrzenia.

- Z wzajemnością?

- Nie wiem, kiedy doszło do tej wzajemności, ale dość szybko stali się parą. Marcin studiował medycynę, a Alek ekonomię. Obaj byli wybitnymi studentami. Zamieszkali razem w akademiku.

- Bardzo różnili się charakterami.

- Najogólniej to ujmując Marcin był bardziej towarzyski, potrzebujący ludzi wokół siebie i stale wymyślający wspólne imprezy. Dodatkowo był sympatycznym gadułą i swoim wdziękiem szybko zjednywał sobie przyjaciół. Miał ich wielu i ze wszystkimi podtrzymywał kontakty.

- W Alku tych cech nie widziałem.

- Bo ich nie miał. Ale poddał się atmosferze realizując pomysły, które kreował Marcin.

- Co takiego robili?

- Byli inicjatorami wielu imprez, wspólnych wyjść i częstego wzajemnego odwiedzania się wszystkich ich znajomych.

- Była ich, przepraszam, was całkiem spora grupa.

- Myślę, że Marcin i Alek w różnych okresach integrowali około dwudziestu osób.

- Samych facetów?

- Nie! Zawsze w tym gronie była jedna lub dwie dziewczyny.

- Po co im te dziewczyny?

- Bo umieli przyjaźnić się z każdym, kto akceptował konwencję grupy, w której funkcjonowali. Poza tym nie byli mizoginami, czyli nie odczuwali niechęci, czy wstrętu do kobiet.

- Wydaje mi się, że pojawianie się dziewczyn pośród nich było spowodowane czymś innym.

- Nie chciałbym głębiej wchodzić w to poważne zagadnienie, ale zbyt często się zdarza, że dziewczyna - kumpel zakochuje się w geju i jest przekonana, że będzie dla niego szansą i drogą wyjścia z „problemu”.

- Czy tu też wystąpił ten przypadek?

- Też. Ale nie dotyczył on Marcina czy Alka, a jednego z ich przyjaciół. Z częstym dla tych historii dramatycznym przebiegiem. Skoro jednak nie dotyczy mnie to bezpośrednio, nie czuję się upoważniony o tym rozmawiać.

- Ciebie nigdy nie dotyczyły kłopoty z zakochanymi w tobie dziewczynami?

- Mam pomysł, aby ten temat omówić od podstaw, gdy dojdziemy do momentu, w którym zmierzymy się z historią twojego i mojego homoseksualizmu.

- Oj, będzie strasznie serio.

- Będzie. Wprowadzimy trochę chronologii. Teraz pozostanę przy stwierdzeniu, że mając wokół siebie sporo dziewczyn, a potem kobiet, zawsze starałem się być z nimi szczery. I niezależnie od ich oczekiwań niczego nie obiecywałem i nie wykorzystywałem żadnej sytuacji.

- Starałeś się, ale czy to ci się udawało? Wiedziały, że jesteś gejem?

- Sygnały dawałem oczywiste. Potem to już był ich problem, czy chciały nadal być blisko mnie. Muszę jednak dodać, że najważniejsze dla mnie było to, aby nikogo nie skrzywdzić, nie wykorzystać i nie ranić. Mam wielką nadzieję, że tak było i nikt, dosłownie nikt nie może postawić mi takiego zarzutu.

- Mówisz o tym bardzo poważnie, czyli jednak jakoś cię to obciążało.

- Dlatego warto o tym porozmawiać nieco dłużej.

Dodaj komentarz