Wieczór w teatrze

Na zakończenie tej pięknej niedzieli byliśmy w Teatrze Polskim na monodramie Adrianny Szymańskiej „Kora – dziecko słońca”.

Na stronie Teatru:

„Muzyczna opowieść o Korze,  charyzmatycznej artystce, piosenkarce, autorce tekstów piosenek i wierszy oraz malarce. Pisano o niej, że jest wieczną hipiską i rockową poetką. Scena była jej żywiołem, tu zmieniała się jak kameleon - raz była drapieżna, a za chwilę liryczna. Wraz z grupą Maanam wylansowała mnóstwo przebojów, które na stałe weszły do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej. W latach 80. ubiegłego wieku stała się idolką tłumów, gwiazdą, jakiej dotąd nie było w polskim show- biznesie.

Kora zmarła w 2018 roku.”

Daniel Źródlewski w  „tekstyzrodlowe.pl” pisze o spektaklu:

Adrianna Szymańska nie próbuje Kory naśladować. Nie sili się na powtórzenie gestów, ruchów, spojrzenia, grymasów, maniery mówienia (…). Adrianna Szymańska Korę porostu rozumie i czuje.

To wystarczyło by, mimo braku owej inscenizacji, móc uwierzyć w każde wypowiedziane w postaci słowo. Od pierwszych minut spektaklu widać jak wiele pracy włożyła, by ów efekt uzyskać. Czuć tu pełne zaufanie reżysera do aktorki i odwrotnie. To pełne zatracenie, przy tożsamej kontroli i dystansie do wszystkiego co mówi i robi w roli.(…). Efektowi który osiągnęła blisko jest bowiem do laboratorium, ale takiego badającego duszę, nie ciało (i nie jest to żaden kościół).

Na osobne uznanie zasługuje wokalna kondycja Szymańskiej. Ta także zachwycająca. Każda z jej piosenek, także dzięki wyjątkowej aranżacji, to znów pełne mistrzostwo. Aktorka zmienia barwy głosu, formę czy stylistykę na przysłowiowe „pstryk”. Kiedy trzeba jest delikatna i czuła, kiedy trzeba drapieżna. Oniryczna, melancholijna, a za chwilę bezwiednie oddana wibracjom rockowego brzmienia. (…) Tu wybrzmiewa każde słowo i każde jest zrozumiałe (!). Brawo!

W pełni potwierdzamy tę opinię. Wzruszeni wyszliśmy z teatru...

 

Dodaj komentarz