Rzut oka na pobliską prowincję

Po drugiej stronie rzeki Tonle Sap, nad którą leży Phnom Penh, a która to rzeka wpada niedaleko dalej do Mekongu, zaczyna się prawdziwy krajobraz prowincji. Biedne gospodarstwa, niektóre zaniedbane, ich mieszkańcy wydają się być zajęci niezdefiniowanym  czymś, przez cały czas. Ale i tak najwięcej czasu poświęcają na jedzenie.

A to  może odbywać się w każdym miejscu, w każdej chwili, odkładając tylko telefon na bok.

Nie widziałem osoby w wieku od 2 do 80+ lat nie wpatrującej się w ekran. Malutkie dzieci rozciągnięte na ziemi też klikają. I to jest chyba ich najlepsza, o ile nie jedyna zabawa,

Nie była to dzisiaj zbyt interesująca wycieczka, bo po pierwsze znamy te okolice z poprzednich pobytów, a po drugie odmówiliśmy robienia zdjęć wiszących na hakach toreb plastikowych ze złowionymi różnej wielkości wężami.

Chińczycy to główni konsumenci tych zwierząt.

Kolejne barbarzyństwo w przyrodzie dokonywane przez człowieka.

Dodaj komentarz