Rozpoczęcie:
Zakończenie:
Bago
Okazuje się, że niespodzianki są stałym elementem podczas takiej podróży. Zadowoleni z szybkiego internetu w pierwszych dniach pobytu w Birmie, zostaliśmy zaskoczeni bardzo wolnym łączem w stolicy!! Najwidoczniej stare kable nie dają rady… No i stąd ta nieregularność wpisów.
W drodze powrotnej do Yangonu z góry ze Złotą Skałą, przejeżdżając przez stan Mon, zatrzymaliśmy się w Bago.
Bago to dawna stolica Birmy. Jest tu podobno więcej świątyń, stup i pagód niż w całej Birmie południowej. Postanowiliśmy jednak nie sprawdzać tego osobiście i nie zwiedzać wszystkich miejsc kultu buddyjskiego, bo czujemy się wystarczająco nasyceni tą kulturą.
Zatrzymaliśmy się tylko w jednym z klasztorów, aby przyjrzeć się 500 mnichom podczas ich południowego posiłku. Byliśmy już świadkami takiego codziennego rytuału w poprzedniej podróży, ale otoczenie było trochę inne, a poza tym przyglądanie się życiu klasztornemu jest niezmiennie interesujące.
Robiąc zdjęcia mnichom i nowicjuszom posuwającym się wolno, cierpliwie i z godnością w długiej kolejce, nieodparcie ciśnie się pytanie, co myślą sobie ci mnisi o nas, turystach. A oni z kolei dziwią się, zapewne, co w oglądaniu ich podczas jedzenia może być tak atrakcyjnego.
Na szczęście większość turystów, za ten spektakl trochę rodem z zoo, zostawia mniej lub bardziej hojne datki na rzecz klasztoru. W zamian za to otrzymują stosowny certyfikat ze zdjęciem świątyni.
Jedzonko wygląda smakowicie :)