W Bangkoku w nocy prawie tak samo...

Ale jak wiemy prawie: robi wielką różnicę.

Żałoba żałobą, a życie nie znosi pustki. Tak wiec po ponad miesiącu ograniczeń wszelkich rozrywek, zakazu grania głośnej muzyki, a nawet nocnego handlu ulicznego, zezwolono na życie nocne do północy.  Potem następowała żałobna cisza.

Tydzień temu przywrócono dawne godziny działalności nocnej, bez której przecież Bangkok to zupełnie inne miasto.

Na ulice powoli powracają szeregi straganów ze wszystkim, co jest niezbędne, aby miasto wyglądało tak jak zwykle. Dziś daleko jeszcze do tamtej atmosfery w słynnej dzielnicy Silom.

Nocne lokale mogą działać do drugiej nad ranem. Zapełniają się powoli turystami i „lokalsami”, których jest mniej niż zwykle dodatkowo z powodu ledwo rozpoczynającego się sezonu. Pora deszczowa nie ustąpiła jeszcze całkowicie – tak więc codziennie trochę pada.

My rozpoczynamy naszą część rozrywkową pobytu od odwiedzenia naszego „członkowskiego” klubu „The Balcony”, gdzie głośno witają nas znajomi kelnerzy. Widać mają powody okazywać tę radość…

Nowonabyta podkoszulka zwraca uwagę i Adek pozuje do zdjęć!

Powspominaliśmy wspólny tu pobyt z naszą kilkunastoosobową grupą, zwaną „birmańską”, w lutym 2016 i udaliśmy na zakończenie wieczoru/nocy do dyskoteki DJ Station.

Nawet i Drag Queen Show rozpoczyna się wcześniej, zapewne artystki muszą „obskoczyć” jeszcze kilka miejsc przed zamknięciem lokali.

Ilości „artystycznego” dymu i mgły nie pozwalają zrobić dobrych zdjęć słabym sprzętem. Przepraszamy. Ale i tak widać artystyczne zaangażowanie występujących.

Gwoli informacji „wjazd” kosztuje 35 zł, a tym są 2 drinki, z alkoholem lub bez.

 

 

Dodaj komentarz
  • 19 kwietnia 2024 | piątek 15:04 Grażyna, Łódź
    Adku! I Ty reklamujesz kaczkę, a fe...