Rozpoczęcie:
Zakończenie:
Miasto duchów w Kep
Kep to kurort zbudowany przez Francuzów (dla siebie) w latach kolonialnych.
Powstałe w latach 1953-1970 - podczas tej francuskiej okupacji - modernistyczne wille Kep były/są wyjątkowe. Architekci , którzy uosabiali złoty wiek modernizmu architektury Kambodży, łączyli elementy nowoczesnego ruchu (Bauhaus, Richard Neutra i Le Corbusier) z tradycyjną khmerską architekturą, promowaną przez króla Sihanouka - znaną jako New Khmer Architecture.
Pewnie było tu pięknie dla białych kolonizatorów, a na pewno niemiło dla biednych Khmerów.
Później przyszli czerwoni Khmerzy i wygonili stąd wszystkich: Francuzów, którzy tu rezydowali od uzyskania przez Kambodżę niepodległości, do domu, a Khmerów, bez wyjątku wszystkich, na pola do uprawy ryżu.
Jak to się skończyło – wiemy.
Opustoszały Kep został tanio sprzedany bogatym spekulantom z Phnom Penh, zaraz po upadku tych czerwonych. Piękne wille, rezydencje i pałace przez lata wynajmowane były lokalnym mieszkańcom za grosze. Wynajmowane – to złe słowo. Mieszkali w nich biedacy, którzy przybywali do Kep z odległych wsi w poszukiwaniu pracy.
I co się stało?
W rzeczywistości ci mieszkańcy, potrzebujący pieniędzy i jedzenia, rozebrali wille, aby mogli wymieniać wszystkie cenne ich elementy w Wietnamie na ryż i gotówkę.
Dziś domy te są w ruinie i zupełnie opuszczone. Właściciele działek nie mogą tych ruin usunąć, bo zabrania prawo konserwatorskie.
Ten paradoks widoczny jest na każdym kroku i trochę odstrasza turystów.
Nie na darmo na liście miejsc do zwiedzania w Kep jest „Miasto duchów”.
Celowo poświęcamy ten wpis i zdjęcia historii Kep, bo przebywając w Kambodży niesposób oderwać się od tragedii tego kraju, którą spowodowała wojna domowa.
Nie wolno tej historii zapominać!
Aby trochę rozjaśnić tę ponurą przeszłość, opowiem, że kupione owoce zostawiliśmy w tuk-tuku na podłodze (mandarynki, mango, ananasy, owoc chlebowy). W zapale robienia zdjęć nie zauważyliśmy, że te owoce zjadła nam krowa. Wybierając te najsłodsze – mango i owoc chlebowy.
Niech tej krowie pójdą na zdrowie!
Ale w Kambodży nie ma świętych krów!