Rozpoczęcie:
Zakończenie:
Początek wakacji w Takeo
Od dziś wakacje.
Grupy odprawione. Część osób szczęśliwa, inne zadowolone, a jeszcze inne uznały, że jestem tyranem i nie wiem, co to przyjaźń.
Rola pilota/przewodnika jest wyjątkowo niewdzięczna. Jak u sapera: raz podpadniesz – twoja reputacja zrujnowana.
Wkalkulowałem to w koszty. I wyciągam wnioski, gdzie są moi przyjaciele…
A więc jestem sam w Takeo – stolicy regionu o tej samej nazwie. Ten wspaniały teren rolniczy ma bardzo wiele do zaoferowania turystom: mogą nie tylko poznać życie Kambodżan z bliska, nacieszyć się niezwykłą życzliwością lokalnej ludności, ale także zobaczyć zabytki z okresu przed angkoriańskiego (np. z 6-8 wieku).
Tylko, że turystów można tu policzyć na palcach jednej ręki.
No i dobrze. Jeszcze nas tutaj lubią.
Dzisiaj z Pawłem (moim stałym kontaktem z Kambodżą) i Rysiem (lekarzem wolontariuszem) pojechaliśmy motorowerami na objazd okolicznych wiosek.
Zachwyciła mnie uprawa ryżu. Na jednym polu żniwa, tuż obok na drugim rosną młode rośliny, a na kolejnym spokojnie dojrzewa ryż!
Wieś kambodżańska przypomina naszą z lat pięćdziesiątych/ sześćdziesiątych. Ale ludzie są uśmiechnięci, a dzieci wesoło pozdrawiają wszystkich obcych.
Przepiękny zapach pól uprawnych prawie mnie rozrzewnił...