Rozpoczęcie:
Zakończenie:
Wolny dzień
Nareszcie przyszedł taki dzień, że mogliśmy nie robić nic ważnego w domu i wyjechać poza miasto.
Wczoraj pogoda zapowiadała się wspaniale od samego rana i nie zanosiło się na deszcz.
Pojechaliśmy do Kep. Znamy tę drogę z poprzednich pobytów i chcieliśmy zamoczyć stopy w zimnym oceanie na koniec pory deszczowej.
I tu pierwsza niespodzianka. Woda miała temperaturę 30°C!! Wydała nam się cieplejsza niż na początku tego roku (styczeń to środek pory suchej).
Kep ma tylko jedną plażę publiczną i nie ma ona opinii rajskiego zakątka. Ale ta plaża ma swoje zalety dzięki prostym zasadom i regułom: nie wolno na nią wnosić żadnych mebli (krzeseł, stołów, parasoli, ani nawet dużych mat słomianych itp.). Wolno leżeć na ręcznikach. Zabronione jest wszelkie zaśmiecanie, a głównie chodzi o plastik.
Kambodżanie przyjeżdżają tu we wszystkie wolne dni i rozkładają się na wypożyczonych matach i krzesłach wzdłuż plaży na chodniku, w cieniu drzew.
I to jest ich ulubiony sposób spędzania czasu w gronie rodzinnym (rzadziej w gronie przyjaciół).
Jedzą i gadają. Jedzą dużo, niektórzy piją piwo. Gadają dość głośno.
Niewielu z nich korzysta z uroków kąpieli w zatoce. A jeżeli już, to robią to w pełnym umundurowaniu: chłopaki w koszulkach i spodenkach; dziewczyny też kąpią się w strojach innych niż te, które nazywamy kąpielowymi.
Na plaży byliśmy świadkami ślubnej sesji fotograficznej.
A w drodze powrotnej przypomnieliśmy sobie, że w okolicach Kampot mieszka wielu muzułmanów i jest tu sporo lokalnych meczetów.
Nie wiemy, kiedy następnym razem będziemy mieli wolny dzień…
ciekawe, czy się sprawdzi? A u nas już bardzo jesiennie: chłodnawo, mokrawo, liściowo i wiatrowo.
SPRAWDZA SIĘ, Z WYJĄTKIEM TEMPERATURY - 29C, ODCZUWALNA 34!
A O NASZEJ 18:00 (13:00 W KRAJU) - POTĘŻNA BURZA Z WYŁADOWANIAMI ZAGRAŻAJĄCYMI KOMPUTEROM!