Supermarket?

Nie, nie możemy zostać ani tygodnia dłużej w Kampot, bo może być niebezpiecznie dla naszego zdrowia!

Nasi klienci wyprzedażowi – właściciele tutejszych restauracji (nie-Kambodżanie), po zawarciu korzystnej (dla nich) transakcji, koniecznie chcą z nami wypić drinka.

Płacą za te drinki. Chcą się pożegnać, pogadać po raz ostatni, no i napić.

Przypadkowo, jakby umówieni, nie przychodzą na raz, co pozwoliłoby mi ich zostawić w swoim towarzystwie. Każdy zajmuje nam około godziny, czyli utrzymujemy stały poziom alkoholu we krwi przez cały dzień!

W każdym razie, ich życiorysy wystarczyłyby na niejedną książkę.

Różnica między nimi wszystkimi, a nami polega na tym, że oni z różnych życiowych powodów są skazani na Kambodżę. Wiedzie im się tutaj z różnym skutkiem. My przyjechaliśmy tutaj z własnego wyboru, a nie z konieczności.

Wybieramy powrót do kraju. 

PS 1

Lokalni klienci są zbyt zaaferowani zakupami i targowaniem się, aby  wdawać się z nami w rozmowy towarzyskie.

Na scenie tego mini teatru zdarzeń sporo się dzieje!

PS 2 

Jeden z brytyjskich klientów (nie bywał w Kameleonie), po kilku drinkach stwierdził, że od wejścia do nas domyślał sie, że jesteśmy gejami.

- Dlaczego?

- Bo tu u was za czysto!!

Bez komentarza.

 

Dodaj komentarz
  • 25 kwietnia 2024 | czwartek 06:15 Irena W-K, Szczecin
    Dziwne zdarzenia miejsce teraz mają,
    Nagle wszystkie rzeczy ruchome się stają,
    Żeby nie powiedzieć - dostają wprost nogi,
    I bez krępacji opuszczają gościnne dotąd progi.
    A najdziwniejsza rzecz dopiero się zdarzy,
    Gdy progi te opuści też dwóch gospodarzy.
    Im nóg nie brakuje, a skrzydeł dostaną,
    Kiedy na własnej ziemi znowu staną !
  • 25 kwietnia 2024 | czwartek 06:15 Grzegorz
    Drogi Jacku. Czekamy na ciebie. Wracaj szczęśliwie. Pozdrawiamy B&G