Dzień drugi. Nowojorskie obowiązki

Jak to było z tym Rzymem i papieżem?

Tak samo jest w Nowym Jorku! Być tutaj i nie zobaczyć z bliska tej najsłynniejszej Francuzki?

Tego się nie robi!

Poprzednio nie zwiedzaliśmy tej kobiety od środka, więc tym razem postanowiliśmy kupić bilety „na całość”. Łatwo mówić, trudniej zrobić. Najbliższe osiągalne bilety na wjazd/wejście na koronę Statui są na połowę listopada!! A na miesiące letnie należy kupić je na sześć miesięcy z góry!

Popłynęliśmy więc na wyspę Wolności (Liberty Island), aby obejrzeć Statuę Wolności i otaczający ją park z bliska. Nie ma ograniczeń liczby zwiedzających.

Piękna pogoda i lazurowe niebo, zupełnie jak w Neapolu*, pozwalały cieszyć się rejsem i spacerem.

I znowu będziemy musieli przyjechać do Nowego Jorku, aby dokonać penetracji pomnika.

Statua

Kto chce poczytać więcej o tym prezencie narodu francuskiego dla narodu amerykańskiego z okazji 100-lecia Stanów Zjednoczonych, może kliknąć:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Statua_Wolności

Acha, byłbym zapomniał. Aby udać się na Liberty Island musieliśmy dojechać na południowy cypel Manhattanu – The Battery, a po drodze na Wall Str., gdzie stoi słynny szarżujący byk symbolizujący ekonomię amerykańską.

Zrobić sobie zdjęcie przy tym byku graniczy z cudem, bo jest oblegany przez turystów (głównie chińskich) z obu stron: od rogów do… . Zobaczcie sami.

Byk

 *Nowy York jest na tej samej szerokości geograficznej co Neapol! Ale klimat ma zupełnie inny!

 

Dodaj komentarz