Spacer i nie tylko, w świąteczny dzień

Po obfitym śniadaniu, czas na świąteczny spacer. Najpierw "Wiertarka" i niemowlaki, a stamtąd widok na dzielnice mieszkaniowe o pięknej zwartej zabudowie.

Potem trzeba kontynuować tradycję i pić praskie piwo oglądając prażan na spacerze ze swoimi psami. Tak, każda para lub grupa przechodniów prowadzała swego psa dość wyszukanej rasy.

Nieprzebrane tłumy turystów trochę nas zmęczyły i wybraliśmy na odpoczynek restaurację z bardzo czeskim jedzeniem: knedliki w każdym zestawie. Wszystkie dania mięsne! 

Wegetarianie wybrali z karty sałatkę wege i knedliki, czyli nasze pambuchy drożdżowe, z jakimś sosem jarzynowym.

Kelnerkę bardzo to ubawiło! Ale napiwek na pewno ją ucieszył!

Kolejny długi spacer i przypadkowe spotkanie z najsłynniejszym pubem "U Fleku". Na wejście czeka się w długiej kolejce, a opinię ten lokal, mimo sławy, ma nienajlepszą!

Przeszliśmy obok!

Zdjęcia nie oddają atmosfery miasta, która nas urzekła, ale pokazują m.in. urodę architektury.

PS.

Prażanie uważają, że mają najbardziej "pedalski" pomnik na świecie: czeski żołnierz całuje w usta (!) rosyjskiego żołnierza (lub odwrotnie) - "wyzwoliciela" Pragi.

Zobaczcie, który jest u ważniejszy.

Dodaj komentarz