Odcinek 16

Obłaskawiając Życie. Moje rozmowy z Adrianem

Odcinek 16

Rozmowa piętnasta.

Nyaung Oo, 09. grudnia

- Co zapamiętasz z Nyaung Oo?

- Naszą ulubioną restaurację, gdzie podawano nam najlepszą i najtańszą caipirinhę[1] na świecie. Za pięć złotych! Brazylijski drink w Myanmarze! To było oryginalne.

- A pamiętasz lokalny rynek z płatnym parkingiem dla rowerów?

- Jasne. Biegaliśmy po tym rynku przez kilka godzin, abyś mógł zrobić atrakcyjne zdjęcia.

- Uważasz, że byłem mało dyskretny?

- Nie lubię, gdy traktuje się lokalnych ludzi trochę jak zwierzęta w zoo, gdzie turyści krążą od klatki do klatki i pstrykają aparatami, aby uchwycić jak najbardziej intymny moment.

- Oj, przesadzasz. Ja też szanuję prywatność osób, które spotykamy na naszej drodze. Jednak takie miejsce jak rynek, z natury rzeczy, jest miejscem bardzo publicznym, a obecność turystów jest jak najbardziej pożądana. Wyraźnie widać, że miejscowi handlarze są przyzwyczajeni, wiedzą, że są oglądani i że robi im się zdjęcia. Naturalnie, nie są zbyt zachwyceni. Ale czego nie robi, aby przyciągnąć potencjalnych klientów.

- Eee, tam. Turyści kupują jakieś drobiazgi. Idą na ten rynek, aby popatrzeć jak męczą się Myanmarczycy i dowartościowują się, że w swoich krajach mają lepiej.

- Chyba jesteś niesprawiedliwy, chociaż rozumiem twoje skrępowanie. Mnie też niektórzy turyści drażnią swoim zachowaniem. Szczególnie, gdy są głośni, a nawet bezczelni.

- A co tobie tam się podobało?

- Wszystko! Przez te kilka godzin napatrzyłam się jak funkcjonuje to miasto i jego rynek. Setki rowerów i motorowerów, ciężarówki wypchane do granic możliwości towarem, a na tym wszystkim zawsze jeszcze kilkoro lub kilkanaścioro ludzi, którzy nie wiedzieć jak, ale trzymają się na tych stertach i nie spadają z nich!

- Motorowery też wyładowane są czym się da i każdym porusza się przynajmniej trzyosobowa rodzina.

- Wszystko to stanowi ogólny chaos w którym oni świetnie się odnajdują.

- Zaskoczyło mnie to, że cały ten rynek pełen różnych towarów spożywczych, w tym mięsa i ryb, w ogóle nie śmierdział.

- Ty z tym twoim nadwrażliwym węchem! Tam naprawdę było czysto.

- A co robili mnisi na tym rynku?

- Na tym rynku to były mniszki i nowicjuszki. Różnią się od mnichów kolorem szat. W Myanmarze kobiece są różowe, a męskie brunatno-czerwone. Rano mnisi i mniszki zbierają ofiary i datki pożywienia, bo to jest ich jedyne jedzenie, które wolno im spożywać.

- Dlaczego kobiety i dzieci, a czasem nawet i mężczyźni mają twarze pomalowane jakimś żółtawym proszkiem?

- W Myanmarze stosuje się thanakę[2], w postaci biało-żółtej mazi wyrabianej ze sproszkowanego pewnego gatunku drzewa i wody, którą nakłada się na twarz, czasem na szyję i ramiona. Używana jest w celach ochronnych przed palącym słońcem oraz jako krem upiększający cerę.

- Ci mężczyźni, którzy stosują thanakę to geje?

- Wiem, że tym pytaniem chcesz, aby powiedział trochę o sytuacji gejów w tym kraju. Oficjalnie homoseksualizm jest zabroniony i podlega karze. Zachodni dziennikarze, którzy próbowali zbadać ten problem, „od środka”, nie uzyskali wiarogodnych informacji na temat obecnego statusu gejów w Myanmarze. Potwierdzają, że obyczajowość seksualna jest tutaj „wyjątkowo konserwatywna”.

- Od tego „problemu” nikt nie ucieknie.

- Bo nie można uciec od natury ludzkiej. Zmiany polityczne w Myanmarze już następują, a za nimi pojawi się liberalizacja życia społecznego. Tajlandia jest tego najlepszym przykładem.

- Nie udało nam się tutaj spotkać kogokolwiek, z kim można by porozmawiać.

- Reżim wojskowy zadziałał skutecznie i nikt nie chce rozmawiać z turystami na „niebezpieczne” tematy.

- Tutaj kończymy wspólną podróż z Sethem.

- Seth wraca do Bangkoku przez Yangon, gdzie będzie sam przez całą dobę. Trochę się o niego martwię.

- Dużym chłopcem jest.

- Trochę tylko przestraszonym, że sam odbędzie dwa loty i musi sam spędzić dobę w Yangonie.

- Powiedział mi, że już za nami tęskni.

- Widać było mu z nami dobrze.

- Bardzo się starałeś, aby było mu dobrze.

- I źle na tym wyszedłeś?

- Znasz moje zdanie na ten temat.

- …

- Wiesz, że lubię Setha, ale… 

 

[1] Caipirinha drink

[2] Thanaka

Dodaj komentarz