Odcinek 43

Obłaskawiając Życie. Moje rozmowy z Adrianem

Odcinek 43

Rozmowa czterdziesta druga.

San Francisco w stanie Kalifornia, 11. marca

- Wróciliśmy do San Francisco! Lubię to miasto.

- Ja też tu się dobrze czuję.

-I znowu zabrałeś mnie na balet do opery San Francisco.

- Stało się naszą tradycją, że za każdym tu pobytem oglądamy w Operze jakiś spektakl. Kilka dobrych rzeczy udało się „zaliczyć”.

- Tym razem to "Romeo i Julia". Który z obejrzanych tu spektakli podobał ci się najbardziej?

- „Cyganeria” Pucciniego z Piotrem Beczałą, jednym z najlepszych tenorów na świecie.

- Nazwisko ma takie sobie.

- Na Zachodzie ono nic nie znaczy, więc jest jak każde inne. Aleksandra Kurzak za to ma trudne, a Mariusz Kwiecień nie do poprawnego wymówienia przez Amerykanów.

- Najważniejsze, że kariery idą im świetnie.

- Rewelacyjnie! Beczała nie występuje w Polsce – bo nasze teatry operowe nie mogą dostosować się do jego harmonogramu zajęć!

- Podobają mi się te długie przerwy pomiędzy aktami, bo można spotkać się ze znajomymi i napić się czegoś.

- Na przykład szampana. Niezawodna Agata, mieszkanka San Francisco, która zawsze jest inicjatorką naszych kulturalnych wieczorów w tym mieście, nie zapomniała o zarezerwowaniu miejsca przy bufecie i butelki dobrego trunku.

- Bez takiej rezerwacji można nie zdążyć napić się niczego, bo kolejki do kilkunastu barów są bardzo długie. Ale nikt się jakoś nie spieszy i nie przepycha bez kolejki!

- Ten spokój i luz jest charakterystyczny dla tubylców. Obserwowanie mieszkańców San Francisco w niedzielne popołudnie to sama przyjemność.

- Zielonych placów, parków i skwerów jest tu całe mnóstwo.

- Widziałeś, co oni tam robią?

- Widziałem setki ludzi na spacerze z psami. Wszystkie na smyczy, a właściciele z torebkami plastikowymi w rękach. Na wydzielonych kawałkach trawnika psy mogą biegać luzem i wcale się nie zagryzają, a ich zabawy obserwują dumni właściciele.

- Dodatkowo ci właściciele zagadują do siebie i pewnie wiodą dyskusje na temat swoich pupili.

- A może w ten sposób ludzie się poznają? Piesek dobry na podryw?

- Oprócz spacerów z pieskami widzieliśmy przecież grupy ćwiczące salsę, trenujące samoobronę i wielką grupę młodzieży coś demonstrującą i o czymś ważnym dla nich dyskutującą.

- A nad tym wszystkim słońce i wiaterek. Tu nigdy nie jest zbyt gorąco.

- Najczęściej trochę pada i jest mglisto. Nie zauważyłeś, że pogoda zmienia się w ciągu dnia kilka razy?

- Nie tylko pogoda. Nastroje też.

- Każdy ma prawo być humorzasty od czasu do czasu.

- Nie o ciebie mi chodzi.

- Nasi tutejsi przyjaciele też mają swoje kłopoty i nie zawsze potrafią ani na chwilę o nich zapomnieć, nawet wtedy, gdy my jesteśmy z nimi.

- Masz na myśli nagłą zmianę nastroju i planów na wieczór?

- Ta sytuacja nie dotyczy nas osobiście, więc nie będziemy komentować zachowania Agaty i jej męża, ale humor mi nieco popsuto, a i program pobytu w San Francisco nagle uległ zmianie.

- Przecież nasza ostatnia niedziela w Kalifornii była wyjątkowo intensywna!

- Zaczęła się od brunchu (połączenie śniadania z lunchem) u Rona Schmidta.

- Starszy pan przygotował się znakomicie i zaserwował nam super jedzenie.

- Oraz prezentację fragmentu swojej książki i dyskusję na temat jego wieloletniej pracy w ruchu LGBT. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych był absolutnym pionierem wprowadzając do szkół środkowej Kalifornii, po wielkich bojach, lekcje na temat zagadnień LGBT i równości w społeczeństwie.

- Za zgodą rodziców?

- Tak. Każdy uczeń musiał mieć pisemne zezwolenie. Podobnie jest u nas, Tyle, że nie ma komu takich zajęć prowadzić. A mamy dwudziesty pierwszy wiek.

- Po południu Agata zabrała nas do ekumenicznej Bazyliki Łaski Pańskiej, gdzie zrobiła na mnie wrażenie międzywyznaniowa kaplica poświęcona zmarłym na AIDS.

- To bardzo ważne miejsce dla wszystkich ludzi bez względu na przekonania. Bardzo przemawia do wyobraźni i porusza sumienia.

- Nie bardzo wiedziałem po co na podłodze, w kruchcie kościoła, jest taki dziwny labirynt.

- To labirynt medytacyjny w formie koła z zaznaczonymi ścieżkami. Masz krążyć przez kilkanaście minut zastanawiając się nad sensem życia. I nie tylko.

- Taki sam jest przed kościołem. I chyba daliśmy plamę biegając w kółko i głośno rozmawiając.

- Medytowaliśmy na głos; wspólnie medytując…

- Ale śmieszne.

- Śmieszny nie był, ale może dlatego bardzo dobry film Mój tydzień z Marylin. O pracy Marylin Monroe z Lawrencem Olivierem nad filmem Książę i aktoreczka.

- Trochę się dowiedziałem o tej aktorce nie z moich czasów.

- Ona była i jest ponadczasowa. Tak bardzo ją lubię, że obawiałem się, że aktorka, która wcieliła się w tę rolę, będzie tylko kiepską namiastką wspaniałej Marylin. Wydawało mi się, że ten szczególny wdzięk i promieniująca z Monroe charyzma jest nie do podrobienia.

- Mnie jest trudno to ocenić, ale ta aktorka chyba poradziła sobie z rolą.

- Michelle Williams zaskoczyła mnie całkowicie. Po jakichś dziesięciu minutach zapomniałem, że to nie jest „prawdziwa” Marylin Monroe. Momentami byłem wzruszony.

- Ta sama aktorka świetnie zagrała bardzo nieciekawą zewnętrznie żonę jednego z bohaterów Tajemnicy Brokeback Mountain.

- W tym filmie była po prostu rewelacyjna. W amerykańskiej telewizji wysłuchałem wywiadu z nią i przekonałem się, że jest również bardzo skromną, ciepłą i interesującą osobą.

- Jakie masz zdanie na temat tego zjawiskowego klubu „AsiaSF”, gdzie byliśmy na kolacji i tego piano baru „Martuni’s”, gdzie trochę wypiliśmy….

- Fenomen miejsc takich jak „AsiaSF”[1] zawsze mnie bardzo zastanawiał. Zanim porozmawiamy o tym szczególnym miejscu, chcę podzielić się pytaniem, które od zawsze mnie nurtuje. Dlaczego kluby, gdzie występują mężczyźni przebrani za kobiety lub kobiety – transseksualistki, przyciągają głównie   k o b i e t y ?

- Nie oczekuj ode mnie wyjaśnienia. To kobiety szaleją na widowni, piszczą, klaszczą i podkręcają atmosferę. Nie wiem, co je tak kręci na widok drag queens – facetów w przesadnych strojach i wściekłych makijażach, których żadna „normalna” kobieta by nie nosiła.

- Popularność występów drag queen na estradzie mogę zrozumieć, bo często są to parodie znanych piosenkarek i bywa to zabawne…

- Po paru drinkach wszystko może być zabawne.

- Czyli nie masz odpowiedzi na moje pytanie, co kobiety widzą w facetach udających kobiety i robiący to w tak karykaturalny sposób?

- Nie mam też odpowiedzi na pytanie, dlaczego dziewczyny szaleją oglądając występy transseksualistów.

- W „AsiaSF” transseksualistki nie tylko występują, ale najpierw przez dwie godziny przed występem są kelnerkami.

- Bardzo miłymi kelnerkami. Niektóre są bardzo delikatne i naprawdę ładne.

- Inne trochę mniej ładne? Nas obsługiwała piękna czarnoskóra dziewczyna. Chętnie pozowała z tobą do zdjęcia.

- Takie spore w rozmiarach są jakby… mniej kobiece. Głosy też mają dość niskie…

- W tym klubie zawsze są komplety, a przecież cena tego show z kolacją nie jest najniższa.

- Na sali zawsze jest więcej kobiet niż facetów. Dlaczego?

- Może faceci wstydzą się, lub boją, że podniecą się oglądając takie zjawisko? Ale zostawmy ten problem socjologom. Może któregoś kiedyś spotkamy, to go pomęczymy pytaniami.

- „Martuni’s Bar” był udanym zakończeniem tego szalonego dnia.

- Karaoke wykonywane przy akompaniamencie pianina było zjawiskowe.

- Zjawiskowi byli chętni do śpiewania standardów jazzowych. Poziom był naprawdę super.

- Cała atmosfera baru, tylko przy świecach, sympatyczni barmani i …

- … i podrywający cię faceci!

- Mnie też się coś należy. To ty zawsze ściągasz na siebie uwagę.

- Nieprawda! W Stanach ty masz branie większe ode mnie!

- E tam! Zaraz branie! To że niektórzy chcieli ze mną porozmawiać…

- Jasne. Porozmawiać. Szczególnie ten, który przedstawił się jako Richard i głęboko patrzył ci w oczy.

- No co mu żałujesz. Niech sobie popatrzył. Był miły, grzeczny i rozmawiał z nami wszystkimi.

- Tobie szeptał coś do ucha.

- Niczego mi nie szeptał. Usiłował przekrzyczeć muzykę. Od Agaty wiem, że pytał ją, czy jestem sam. Gdy dowiedział się, że my jesteśmy parą, dość szybko się pożegnał.

- Ale najpierw nazachwycał się tobą.

- Nazachwycał się i sobie poszedł. Ale podrywacz mi się trafił!

- I tak bym go pogonił!

- Lubię, gdy jesteś o mnie zazdrosny. 

Dodaj komentarz