Odcinek 51

Obłaskawiając Życie. Moje rozmowy z Adrianem

Odcinek 51

Rozmowa pięćdziesiąta.

Atlanta w stanie Georgia, 31. marca

- Jestem zmęczony tą jazdą podczas ponownej potężnej wielogodzinnej ulewy na długiej trasie z Nowego Orleanu do Atlanty.

- Dziesięć godzin zajęło nam pokonanie ośmiuset kilometrów przez Mississippi i Alabamę. Fakt, męczące.

- Po krótkim odpoczynku udaliśmy się na nocny objazd miasta, bo rano mieliśmy ruszać w dalszą drogę. Program trasy i czas są nieubłagane i nie podlegają dyskusji. W Starbucksie, naszej ulubionej sieci, zawsze z Internetem i dobrą kawą, spotkaliśmy się z Azizem.

- To pierwszy Amerykanin, który zdecydował. się z nami spotkać.

- Przecież to nie rodowity Amerykanin.

- To czarnoskóry Etiopczyk, urodzony i wykształcony w Holandii, od dziesięciu lat mieszkający w USA.

- No właśnie. I dlatego zainteresowany dwoma białasami – Europejczykami w podróży po Stanach – miał ochotę nas poznać.

- Drinki w Blake’s barze i drag queen show wprowadziły doskonały nastrój i postanowiliśmy zostać w Atlancie jeszcze jeden dzień.

- Przyznaj się, że dobrze się czułeś w towarzystwie Aziza i chciałeś jeszcze trochę nacieszyć się jego niezaprzeczalnym urokiem.

- A ty nie?

- Doskonale nam się z nim rozmawiało i dzięki niemu dowiedzieliśmy się o roli Atlanty w społeczności afroamerykańskiej i do tego gejowskiej. Bardzo chwalił tolerancję w tym mieście i przede wszystkim życiową szansę jaką dostają wykształceni czarnoskórzy w tym środowisku. W Wikipedii przeczytałem, że Atlanta w ostatnim czasie uległa transformacji z miasta o znaczeniu regionalnym do aglomeracji mającej wpływ na społeczność międzynarodową. W czasie walk przeciwko dyskryminacji rasowej w latach 1955-1968, Atlanta wyłamała się spośród miast południowych wspierających segregację, określając siebie jako "Miasto, które jest zbyt zajęte, by nienawidzić". Nowoczesne poglądy na kwestie rasowe i duża populacja Afroamerykanów sprawiła, że w tym czasie do miasta napłynęła jeszcze większa liczba czarnych Amerykanów. Stali się oni wkrótce dominującą siłą społeczną i polityczną w mieście.

- Podobnie, dotyczy to środowiska gejowskiego.

- Aziz jednoznacznie stwierdził, że ani w Europie, ani w żadnym innym mieście USA nie czuje się tak dobrze jak w Atlancie. Czuło się w nim optymizm, pozytywną energię i radość życia.

- Mimo braku stałego partnera. Ale nie ustaje w poszukiwaniach.

- Spełnia się korzystając z uciech życia, a Atlanta ma wiele do zaoferowania.

- Bardzo udana była również kolacja z nim w lokalu pod dębami, z super przystojnym kelnerem.

- I jakim miłym! Niewiele brakowało, a spóźnilibyśmy się na to spotkanie.

- Nie przeze mnie!

- Przecież ja nikogo nie zaczepiałem w Blake’s barze, dokąd poszliśmy na drinka przed kolacją.

- A co takiego się stało, że Bobby, bo tak się przedstawił, podszedł do nas i zaczęła się ta dziwna rozmowa?

- Staliśmy przy barze sącząc nasze drinki; ja wracając z toalety rozglądałem się dookoła i spojrzałem na chłopaka stojącego pod ścianą.

- I on tak od razu podszedł?

- Mówiąc półserio – Czemu się ze mnie śmiejesz?- odpowiedziałem mu, że nie z niego, ale do niego.

- Czy był nawalony?

- Na pewno po kilku drinkach, ale daleko mu było do bycia pijanym.

- Dość ostro zabrał się do konkretnego całowania ciebie.

- Co to znaczy konkretnego? Ciebie też całował.

- Dość zdawkowo. Koniecznie chciał z tobą tańczyć.

- Co to znaczy zdawkowo? Wywinął ze mną parę obrotów.

- Wyglądałeś na zadowolonego.

- Bo tym razem to był całkiem młody facet. Cała ta sytuacja dość mnie bawiła. Bardzo chciał iść z nami na kolejnego drinka do innego baru.

- Uratowała nas kolacja z Azzizem.

- Dlaczego uratowała? Mogło być fajnie.

- Oooooo!

- Ciesz się, że mam branie u młodych też. Połaskotał moje gejowskie ego.

- Cieszę się, cieszę się i jestem z ciebie dumny. Naprawdę.

- Atlanta jest dobra na wszystko! I dla wszystkich!

- Byliśmy w Rzymie i papieża nie zobaczyliśmy, ale tu w Atlancie musieliśmy zobaczyć muzeum Coca-Coli!

- Można nazwać to muzeum pułapką turystyczną, bo nie ma tam zbyt wiele ciekawostek do oglądania...

- Ciekawostki są, ale nie podobała mi się dość nudna ich prezentacja.

- …ale historia tego napoju robi wrażenie, nawet, jeżeli nie jest to ulubiony napój.

- Dobry z whisky! W muzeum dawali spróbować, ale bez alkoholu, niestety.

- W Atlancie się to wszystko zaczęło w 1886 roku. Tak jak i stacja CNN założona w 1980.

- Uważam, że spędziliśmy tu dwa udane wieczory, mimo iż przemokliśmy do suchej nitki na spacerze w parku, z którego miasto jest bardzo dumne.

Dodaj komentarz