Odcinek 52

Obłaskawiając Życie. Moje rozmowy z Adrianem

Odcinek 52

Rozmowa pięćdziesiąta pierwsza.

Waszyngton D.C., 02. kwietnia

- Ten maraton był trudny: 1200 km z Atlanty do Waszyngtonu.

- I potem jeszcze jazda na lotnisko, aby oddać wypożyczony samochód.

- Zamknęła się nasza druga amerykańska pętla. Nie wiem, czy policzyłeś, ale przejechaliśmy po USA łącznie ponad 13 000 km.

- Teraz muszę wszystko sobie w głowie poukładać i przetrawić, abym mógł ocenić, co podobało mi się najbardziej.

- I gdzie na przykład mógłbyś zamieszkać na stałe, co?

- To jedno już wiem. Nigdzie. Mogę tu przyjeżdżać każdego roku, ale mieszkać wolę w Polsce.

- Jestem tego samego zdania od bardzo wielu lat. Nasz dom w Wisełce, głównie ze względu na jego położenie, jest najpiękniejszy na świecie. Z jedną wadą. Z tym fatalnym klimatem. Z tą paskudną zimą. Z tymi deszczowymi latami. Chyba tylko wiosna jest bez zarzutu.

- Chyba, że jej wcale nie ma i po zimie przychodzi od razu lato!

- Jak tu żyć, Panie Premierze?!

- Jakoś sobie radzimy, no nie? Muszę ci się do czegoś przyznać.

- O!

- Gdy rozstawaliśmy się z Azzizem, wyraził żal, że nie zaprosiliśmy go do siebie do hotelu.

- Miał na coś ochotę? Czemu tego głośno nie powiedział? Czego się wstydził?

- Jakoś tak krępował się ciebie.

- No i? Czemu nie podjąłeś tematu?

- Zaskoczył mnie i było już późno, a rano musieliśmy ruszać w drogę.

- Może warto było zostać jeszcze jeden dzień…

- Ale nie zostaliśmy i dobrze się stało.

- Nie będziemy dalej drążyć tematu. Muszę ci się do czegoś przyznać.

- O!

- Podobał mi się. Był super sexy.

Dodaj komentarz