Odcinek 24

Ostatni poganiacz na Szlaku Canninga

Odcinek 24

Następnego rana, kiedy pakowaliśmy się, Buglar podszedł do mnie odwracając się twarzą na zachód, wskazał czerwonawą mgłę na horyzoncie i powiedział - Piasek burza, Magalar, my stop i brać pokrywa kiedy blisko.

Skinąłem głową, choć nie miałem żadnego doświadczenia w tym, na co wskazywał, uwierzyłem jego słowom i skończyłem pakować wielbłądy. Ale gdy nadszedł rano przechodziło wolno w południe, zauważyłem, że zamglenie podnosiło się wyżej i ciemniało. Gdy już według słońca była godzina trzecia po południu, a my właśnie zeszliśmy z całkiem wysokiej wydmy, Buglar zatrzymał całą grupę, posadził Dżigalong i pościągał wszystkie wielbłądy razem do siebie. Domyśliłem się, że przygotowuje nas do, teraz już pewnej burzy piaskowej.

Posadziłem starego Prince’a i pomogłem Buglarowi zebrać wszystkie wielbłądy w ciasną grupę.

Potem, naśladując go rozwiązaliśmy wszystkie liny kantarowe, które łączyły każdego wielbłąda z drugim. Przeciągnęliśmy koniec liny pod jedną z nóg i przez szyję wiążąc koniec liny z drugą nogą, w taki sposób, aby wielbłąd nie mógł wstać.

Zanim skończyliśmy wiązanie zwierząt mocna podmuch uderzył mnie w twarz. Wróciłem do Prince’a zobaczyłem obu Charlie’ch, gdy kończyli pętać konie i zaczęli kręcić się wokół swoich legowisk. Przyglądałem się, aby zorientować się, co ja mam robić. Rozwinęli maty, wyjęli szare wojskowe koce, zwinęli maty, umieścili je od zawietrznej przy wielbłądach. Ukucnęli przy zwierzętach i narzucili koce na ramiona. Kiedy na to patrzyłem, podszedł do mnie Buglar i wskazując palcem do góry powiedział - Malagar, lepiej szybko, burza iść.

Związał Prince’a, a ja zrobiłem to samo, co obaj Charlie. Wyjąłem wojskowy koc i ułożyłem się wzdłuż obok wielbłąda.

Kiedy bryza zaczęła przechodzić w wichurę, Buglar krzywo uśmiechnął się do mnie, podbiegł do swojego tobołka, rozwinął matę, wyjął koc, zwinął matę, kucnął koła Dżigalong i okrył się kocem.

Uzmysłowiłem sobie, że wszystko zaczyna się dziać poza moją kontrolą, szybko usiadłem, nakryłem się kocem i czekałem. Nie trwało to długo, zanim powietrze wypełniło się świszczącym piaskiem, a Prince napinając mięśnie wykonywał ruchy, jakby wbijał coś w ziemię. Próbował wstać! Wtedy zrozumiałem, dlaczego zostały wszystkie związane.

Trwało to trochę ponad godzinę. My byliśmy całkowicie poddani temu świszczącemu piaskowi, garbującemu nasze skóry i hałasującej burzy. Koncentrowałem się na walce z kocem, aby utrzymać go na sobie, chowaniem się za Prince’m i na trudnościach z oddychaniem. Czułem, będąc świadkiem tego, co się dzieje, że uczestniczę w jednym z okrutnych zjawisk natury.

Gdy tylko wycie ustało i wiatr ucichł, odrzuciłem koc, który był już mocno zasypany piachem i wstałem, aby zbadać straty. Zobaczyłem pokryte piaskiem wielbłądy, które nonszalancko żuły swój pokarm, wprawdzie zostały lekko przemieszczone ze swojej pierwotnej pozycji, poza tym wydawały czuć się całkiem jak u siebie.

Prawdopodobnie ze względu na całą moją aktywność przygotowywania wielbłądów do burzy piaskowej, zupełnie zapomniałem o moim młodym wojowniku. Rozejrzałem wokół i zobaczyłem jak wtulony w Prince’a ca ma głowę zakrytą ramionami, a resztę ciała całkowicie zasypaną piaskiem.

Trzepiąc koc zrozumiałem, dlaczego Buglar tak nalegał na użycie tych koców.

To były to stare koce wojskowe, w rzeczywistości zrobione z wełny, które zatrzymując piasek na zewnątrz, przepuszczały wystarczająco dużo tlenu, aby można było oddychać i nie udusić się. Gdy piasek opadł, rozejrzałem się i zobaczyłem kopce drobnego piasku w każdej szczelinie i szparze. Zastanawiałeś się, co by się stało, gdybyśmy zostali złapani przez tę wyjącą burzę piaskową bez ochrony.

 Wielbłąd "zabezpieczony" na czas burzy piaskowej.

Opis zaczynając od nozdrzy:

nr 4 - kołek do sterowania 

nr. 3 - lina wiąrząca nogi

nr 2 - stelarz o regulowanym kącie nacisku, pod juki 

nr 1. - "klucz" do regulacji kąta ułożenia płyt stelarza

Dodaj komentarz