Odcinek 3

TOMMY

Odcinek 3

Część 2

Z poczuciem wstydu uświadomiłem sobie, że ciepło w moim kroczu zaczęło się rozprzestrzeniać, wkurzony na siebie spojrzałem w dół i zobaczyłem, że przód moich spodni ciemniał i mając nadzieję, że nikt nie zauważył, wstałem. Potem z możliwie największą godnością, na jaką było mnie stać, ruszyłem wzdłuż peronu w kierunku znaku „Tylko dla mężczyzn”.

Kiedy z odległości usłyszałem, że palacz wypuścił parę, natychmiast pojawiły się wspomnienia z dzieciństwa. Zatrzymałem się i rozejrzałem się za Tommy’m, wtedy usłyszałem - Przepraszam, proszę pana, czy wszystko w porządku?

Zawahałem się przez chwilę, a potem powoli odwracając się zauważyłem młodego mężczyznę w mundurze stojącego tuż przede mną i nie wiedząc, co się dzieje, zacząłem się cofać. Wtedy zobaczyłem, że patrzy w dół na moje stopy. Podążając za jego spojrzeniem, ujrzałem kałużę rozlewającą się między moimi butami.

Nagle przypomniałem sobie, że szedłem do toalety i ze wstydem zerkając z powrotem w górę zobaczyłem, że odwrócił wzrok. W uznaniu jego dyskrecji odwróciłem się i poszedłem dalej ku słabo oświetlonemu wejściu.

Wszedłem do pierwszej wolnej kabiny i grzebiąc palcami, zacząłem odpinać guziki rozporka. Stwierdziłem, że moje spodenki przesiąknięte są moczem i prawie załamany rozglądałem się za papierem toaletowym.

Zobaczyłem rolkę na ścianie, zerwałem całą garść, a wpychając papier w spodnie, przeciskając go przez spodenki i wyciskając mocz, starałem się posprzątać bałagan. Nagle, poczułem się tak beznadziejnie, że opadłem na sedes i ze łzami spływającymi po policzkach wymamrotałem. – Och, Tommy, do czego to doszło.

Wtedy poczułem, że podłoga zaczyna drżeć zwiastując nadjeżdżającą lokomotywę.

Z tym uczuciem zerwałem kilka warstw papieru toaletowego, szybko uporządkowałem siebie i nie chcąc, by Tommy mnie zobaczył w takim stanie , wyprostowałem ramiona i wyszedłem na peron.

Pamiętałem jak wychodziliśmy na jej spotkanie jako chłopcy, odwróciłem się, zatrzymałem i patrzyłem. Zamiast znanego syczenia pary i głośnego puch, puch, puch starej czterdziestkidziewiątki, zobaczyłem wjeżdżającą na peron długą, gładką, srebrzystą tubę, z której po zatrzymaniu się wysunęły się z boku duże platformy, na których pojawili się wysiadający ludzie.

Stałem, oszołomiony szybkością tego wszystkiego, zobaczyłem, że te srebrzyste platformy cofają się i chowają się w środku. Uświadomiłem sobie, że nie widzę Tommy'ego, i zacząłem iść do przodu, mrucząc do siebie - Tommy, stary kumplu, ja cię z tego wyciągnę.

Ta srebrna tuba, bez żadnego gwizdu pary pomknęła w noc. Zatrzymałem się, stałem tak i patrzyłem, a potem z poczuciem całkowitej bezsilności, rozglądałem się w oczekiwaniu na pomoc. Poczułem w mych ramionach coś miękkiego i spoglądając w dół zobaczyłem wtulającą się głowę Tommy'ego.

Przytłoczony widokiem jego kręconych włosów zacząłem kołysać się w przód iw tył, jednocześnie przyciągnąłem jego głowę bliżej piersi, kiedy usłyszałem głos zza mnie – Wszystko w porządku, stary?

Szybko, zerkając przez ramię, wyszeptałam - Ciii, oni są wszędzie.

Desperacko chciałem ochronić Tommy'ego, pochyliłem się do przodu i poczułem ten okropny wstrząs. Na wpół oszołomiony rozejrzałem się wokół, zobaczyłem, że siedzę na podłodze z plecami opartymi o ścianę. Nie rozumiejąc, co się dzieje, bez nadziei rozejrzałem się, zobaczyłem wolne miejsce na pobliskiej ławce. Rozpaczliwie pragnąłem odpocząć, z trudem stanąłem na nogi, wyprostowałem się i powoli ruszyłem naprzód.

Gdy już miałem siadać, ktoś zapytał - Czy mogę usiąść obok?

Usłyszawszy tę prośbę, chociaż sam desperacko pragnąłem usiąść, odwróciłem się i zobaczyłem, że stoi tam drobna kobieta w średnim wieku, trzymająca małą, bakelitową walizkę. Ten widok trochę mnie rozładował, więc idąc ku ławce lekko skinąwszy głową, odpowiedziałem - Bardzo proszę.

A kiedy się usadowiła, nie mogłem oderwać wzroku od drobnych kobiecych ruchów jej dłoni i gdy próbowałem zrozumieć dlaczego, przyłapałem ją na tym, że zerka na mnie i uświadamiając sobie, że ja się gapię, zacząłem mruczeć słowa przeprosin i starałem się odwrócić pamiętając w jakim stanie się znajduję. Nie chciałem, żeby ktoś mnie takiego zobaczył, szczególnie Tommy, kiedy będzie podchodził. Skrzyżowałem nogi. W tym samym czasie, skoro przyszło mi do głowy imię Tommy’ego, zastanawiałem się, co poszło nie tak.

Pielęgniarka powiedziała mi wcześniej, że pociąg z Monto przyjedzie punktualnie i sądząc po wielkim starym zegarze na ścianie stacji, wyglądało na to, że dotarłem tu na czas.

I choć wciąż oszołomiony moim upokorzeniem, pomyślałem, że może on gdzieś tu jest i bardzo chciałem go zobaczyć. Rozglądałem się po peronie mając nadzieję, że zobaczę go stojącego gdzieś tam. Wtedy zorientowałem się, wszystko wygląda inaczej.

Peron nie był taki sam. Był większy i jaśniejszy. Poza tym nie widziałem żadnych worków z zimniakami i cebulami ułożonych na końcu peronu, ani żadnych kanek na mleko, oczekujących na ostatni pociąg do domu.

Patrząc na to, zacząłem się trząść i pomyślałem, że może gdy zasnę, a potem się obudzę, wszystko będzie lepiej. Oparłem się, zamknąłem oczy. Ale wcześniej zauważyłem ładny połysk na moich butach i choć zupełnie wyczerpany, wyczułem jak krzywy uśmiech pojawił się na mojej twarzy na wspomnienie Tommy’ego, który zawsze starał się być lepszy ode mnie i pucować swoje buty wojskowe na glanc.

Gdy przyszła mi do głowy myśl o tym „na glanc”, wierciłem się i w próbie opanowania mojego zagubienia, zacząłem przesuwać dłonią po rękawie mojej kurtki, co dawało mi dziwne uczucie komfortu. Popatrzyłem w dół i zobaczyłem Tommy'ego leżącego na ziemi obok torów.

Najpierw moje serce wyskoczyło do niego naprzeciw, więc szarpnąłem się cały do przodu, ale im mocniej pchałem swoje ciało, tym bardziej bolał mnie nos. Zacisnąłem zęby, zrobiłem ostatnią ciężką próbę i nagle zdałem sobie sprawę, że nie ruszam się z miejsca, a nos mam wciśnięty w żwir.

Ta świadomość zmusiła mnie do jeszcze większego wysiłku w próbie dotarcia do Tommy'ego, kiedy, jakby skądś, usłyszałem - Och, czy spóźnił się pan na pociąg?

Słysząc to, zastanawiałem się, gdzie jestem, więc powoli otworzyłem oczy, odwróciłem się i zobaczyłem tę kobietę na ławce obok mnie, której twarz wyrażała troskę, więc mruknąłem - Przepraszam, po prostu czuję się zagubiony i zdezorientowany. Myślę, że minąłem się z moim kumplem, który znalazł się w tej długiej, srebrzystej tubie, która pojawiała się i znikła, nawet bez syku pary.

Zrobiłem przerwę na oddech i chciałem mówić dalej - Dlaczego moja …?

Usłyszałem cichy chichot i spojrzałem w jej stronę, zobaczyłem, że się uśmiecha i gdy nasz wzrok się spotkał, zauważyła - Dlaczego? Bo nie ma tu pociągów parowych, odkąd byłam bardzo małą dziewczynką.

Patrzyłem na nią przez chwilę, myśląc, że musi się mylić, ponieważ wyglądała na osobę w średnim wieku. Potrząsnąłem głową, jakby próbując ją przekonać, że się myli.

Pojawiło się to dziwne uczucie, że coś przeoczyłem, więc patrząc na nią cicho zapytałem - Przepraszam, ale mam takie uczucie, że spotkaliśmy się kiedyś wcześniej, czy byłaby pani na tyle uprzejma, by powiedzieć jak się pani nazywa?

Zawahała się przez chwilę, po czym z lekkim uśmiechem odpowiedziała - Jestem Bill Meyers, ale może to chyba moją matkę pan pamięta, którą nazywała się Molly Ralston i mieszkaliśmy w prowincjonalnym miasteczku.

Kiedy usłyszałem - Mollie Ralston - moje ciało zaczęło się mocno trząść i próbując kontrolować je, zacisnąłem mocno ramiona skrzyżowane na klatce piersiowej. Jednocześnie zacząłem kołysać się do przodu i do tyłu. Zapytała - Czy wszystko w porządku z panem, czy mam po kogoś zadzwonić?

Na myśl, że zadzwoniłaby po kogoś, zacząłem panikować i powiedziałem - Nie, nie, proszę nie. Kazano mi tu czekać na mój pociąg, na mojego kumpla, który przyjedzie naszym pociągiem.

- Och, tak mi przykro, nie chciałem pana tak bardzo zdenerwować. - Sięgnęła po moją rękę i mówiła dalej - Kiedy wymieniłem nazwisko mojej matki, zmienił się wyraz pana twarzy i pomyślałem, że może się znaliście?

Powoli cofnąłem rękę, mruknąłem w odpowiedzi - Nie wiem, może kiedyś ją znałem, dawno temu.

Aby uniknąć dalszych pytań, zacząłem się rozglądać szukając Tommy'ego.

 

Dodaj komentarz