Odcinek 09

Obłaskawiając Życie. Moje rozmowy z Adrianem

Odcinek 09

Rozmowa ósma.

Bangkok, 27. listopada 

- Seth już jest?

- Skoro obiecał, że przechowa nasz bagaż niepotrzebny nam przez najbliższe dwa tygodnie w Malezji i Myanmarze, na pewno zjawi się lada chwila.

- Zastanawiam się, dlaczego tak bardzo przylgnął do nas. Traci z nami czas.

- Zapytaj go o to. Ja nie mam wątpliwości w tym temacie.

- Znowu moja wina?

- To żadna twoja wina, ale po tym, co dla niego zrobiłeś, nie dziwię mu się, że wysoko postawił poprzeczkę swoim potencjalnym partnerom.

- Ja wiem, on bardzo chciałby być z wysokim Europejczykiem, no ewentualnie z Australijczykiem, który nie zachowywałby się tak jak większość z nich.

- Czyli?

- Szuka kogoś, kto przyjeżdżał do Tajlandii tylko do niego i w końcu osiadł tu na stałe, a może zabrał go ze sobą w świat.

- Nie sądzę, aby przywiązany do swojej licznej rodziny Seth, mógłby lub chciałby wyjechać z Tajlandii na stałe.

- W każdym razie potrzebny mu jest uczciwy chłop! A do Azjatów nie ma przekonania. A co ja mu takiego zrobiłem?

- Nie jemu, ale dla niego.

- Rok temu w Nowy Rok?

- Wtedy, gdy poszliśmy do Balcony na poprawiny po nocy sylwestrowej.

- Już wtedy, gdy wypiliśmy po trzy drinki, ostrzegałem go, że my duże chłopy możemy więcej, a on drobny i nienawykły do ostrego picia, powinien zastopować.

- Ale nie zastopował. Zauważyłem, że podejrzanie długo nie wracał z toalety.

- Poszedłem zobaczyć, co się z nim dzieje.

- Chyba po ponad półgodzinie zaniepokoiłem się na dobre i zobaczyłem w toalecie ciebie trzymającego w pół, lecącego ci z rąk małego Setha, który…

- Wyrzygiwał z siebie wszystko, co się dało.

- Gdyby nie ty, mogłoby być źle.

- Nie wyglądało to najlepiej, bo zupełnie nie kontaktował. Robił wrażenie nieprzytomnego. Ktoś mówił, aby do zwieźć do szpitala. Wpadający od czasu do czasu kelnerzy mówili, że nic mu nie będzie i żeby go zostawić.

- Tak w toalecie, na podłodze?

- A co innego mogli mieć na myśli?

- Ktoś zaproponował wezwanie karetki.

- Zjawili się dość szybko. Jakiś paramedyk zbadał go, zdiagnozował prawidłowo jako nawalonego alkoholem i dał mu coś do połknięcia, co Seth natychmiast wyrzygał.

- A mnie dał dla niego opakowanie tabletek, za które zapłaciłem.

- Gdy wróciliśmy do stolika, Seth był przytomny, ale oczu nie otwierał i nie odpowiadał na pytania.

- Postanowiliśmy zawieźć go taksówką do domu.

- Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Dokąd? Nie znaliśmy jego adresu.

- Z trudem udało nam się namówić kierowcę tuk-tuka, żeby nas zawiózł uwzględniając solidny napiwek.

- Nie pamiętam, kto przeszukał jego kieszenie i znalazł portfel, gdzie był dowód osobisty (?), dla nas zupełnie nieczytelny.

- Kierowca odnalazł tam jakiś adres, który na głos przeczytał. To ocuciło Setha, który wymamrotał coś, co tylko tuk-tukowiec zrozumiał i potwierdził, że jedziemy pod inny adres.

- To była super jazda po dość pustych alejach Bangkoku. Tuk-tuk rozpędził się solidnie, a świeże powietrze musiało pomóc Sethowi, bo zaczął otwierać oczy. Mnie się ta jazda podobała.

- Mnie znacznie mniej, bo byłem zły na Setha, że popsuł nam wieczór, martwiłem się, żeby nic mu się poważnego nie stało, a poza tym w tym rozpędzonym pojeździe nie czułem się najbezpieczniej.

- Wszystko dobrze się skończyło.

- Głównie dwudniowym kacem Setha i jego dozgonną wdzięcznością dla ciebie za uratowanie mu życia.

- Bez przesady.

- Nie ma tu żadnej przesady, zająłeś się nim tak jak niewielu facetów by to zrobiło.

- Miałem wsparcie w tobie.

- O! Jest Seth!

- Czas się zbierać.

- Za kilka godzin mamy samolot do Krabi.

- Czy to prawda, że region Krabi to jedno z wielu malowniczych miejsc w Tajlandii?

- Mówi się, że najbardziej malownicze. Ta prowincja wyróżnia się charakterystycznymi masywami wapiennymi połączonymi z lazurowym morzem, co potrafi zachwycić każdego. O więcej zapytaj Setha. Przed nami dwugodzinny lot. 

Dodaj komentarz