Odcinek 11

Obłaskawiając Życie. Moje rozmowy z Adrianem

Odcinek 11

Rozmowa dziesiąta.

W drodze na wyspy Phi Phi, 03. grudnia 

- Jaką moc mają te dwa silniki volvo, które napędzają tę naszą szybką łódź?

- Od kiedy interesują cię techniczne zagadnienia naszej wycieczki?

- O czymś musimy rozmawiać.

- Możemy trochę pomilczeć. Zobacz, Seth siedzi taki zadumany. Coś tam przeżywa.

- Nie udawaj, że ciebie ta noc nic a nic nie obeszła. Że taki jesteś cyniczny, zimny drań!

- Zaraz drań! Pożartować nie można?

- Z czego tu żartować?

- Z nas. Wyłącznie z nas.

- Kto zaczął?

- Żartować?

- Teraz udajesz, że nie wiesz, o co pytam. Ty, czy on?

- Jasne, że ty!

- Ja tylko ostrzegłem go, że sypiamy wyłącznie nago. Miał do wyboru: położyć się na tej swojej wąskiej, wyglądającej na bardzo niewygodną, przystawce w naszym maleńkim pokoju z jeszcze mniejszą łazienką, albo dołączyć do naszego łóżka o rozmiarach prawie przekraczających wielkość pokoju.

- Prześcieradła do przykrywania się też były trzy.

- Jak zwykle nastawiłeś klimatyzację na takie chłodzenie, że przydałaby się kołdra.

- Dlatego podniosłem temperaturę.

- Nie tylko pokoju.

- Ja odwróciłem się na bok i spałem.

- Seth usiłował grzecznie ułożyć się na tej swojej kozetce, ale złapałem go za rękę i pociągnąłem go na nasze łóżko tłumacząc, że będzie mu tu znacznie wygodniej. Z wyraźną ulgą wskoczył do naszego łóżka, a ja zauważyłem, że jego majtki wyglądały, jakby były nieco na niego za małe.

- A widzisz, to tyyy! Został w tych majtkach?

- Przecież nie będę ich z niego zdzierał, skoro taki wstydliwy. Długo nie mógł zasnąć. Wiercił się i przewracał budząc mnie przy okazji.

- Dotykał cię?

- Nie wiem, chyba nie. W pewnej chwili odsunąłem go dalej od siebie, w twoim kierunku.

- No wiesz!

- Chciałem zasnąć. Zobaczyłem, że przytula się do ciebie i odpłynąłem w sen.

- Nic nie pamiętam, ale czułem, że jest mi za gorąco. Ta klimatyzacja!

- Jasne. Rano zobaczyliśmy, że Seth śpi bez majtek!

- Zobacz, widać wyspę Phi Phi.[1]

- Parę słów dla ciebie o tym archipelagu, bo nie czytałeś przewodnika:

Grupa wysp o wspólnej nazwie Phi Phi [pi pi] leży administracyjnie w regionie Krabi. Ko Phi Phi Don jest największą wyspą i jedyną, która ma stałych mieszkańców. Wyspy stały się sławne na całym świecie, kiedy na Ko Phi Phi Leh nakręcono brytyjsko-amerykański film Niebiańska plaża z Leonardo Di Caprio. Spotkało się to z krytyką, w której mówi się, że ekipa filmowa zniszczyła środowisko naturalne wyspy. Jednocześnie film spowodował zalew turystyki na te wyspy. Z kolei Ko Phi Phi Don została prawie całkowicie zniszczona przez tsunami w 2004, kiedy zabudowa wyspy w większości uległa dewastacji. Obecnie w dużej części, ale jeszcze nie całkowicie, wyspa została odrestaurowana wysiłkiem całego państwa.

- Tajowie z niebywałą pokorą zapominają o złym, które ich spotyka i natychmiast zabierają się do pracy i odbudowy tego, co zostało zniszczone. Prawda?

- My Polacy natomiast, najpierw musimy „porozkoszować się” bólem i ponarzekać. Lubimy nurzać się w naszym narodowym bólu.

- Hej. Nie zapominaj, że jesteśmy na wakacjach.

- Porównania same się nasuwają.

- Do czego przyrównasz swoją sytuację po powrocie ze Stanów?

- Do powrotu kolorowego ptaka z krótkotrwałej wolności do klatki, do dość wygodnej, ale jednak klatki.

- Wróciłeś do domu, do Andrzeja, do swojej niezłej pracy. Czego ci brakowało?

- Swobody. Oddychania powietrzem w wolnym kraju.

- Kto ci zabraniał?

- System.

- Z Andrzejem układało ci się?

- Jeszcze nie jestem gotowy do podjęcia tego tematu.

- Potem przyszła Solidarność?

- I bardzo zmieniała moje życie. Ale zanim nadeszły zwiastuny zmian, w 1979 wysłano mnie służbowo do Szwecji. Do pięknej miejscowości na północy - Luleå - nad zatoką Botnicką.

- Już o tym czytaliśmy.

- Spotkanie Roxany, z pozoru takie jak jedno z wielu…

- Spotykałeś wiele dziewczyn na swojej drodze?

- Z bardzo wieloma przyjaźniłem się. Z większością utrzymuję przyjacielskie kontakty do dziś. Niestety kilka z nich miało to nieszczęście liczyć na coś więcej.

- I doliczyło się?

- Nie odpuszczasz. Nie w sposób satysfakcjonujący je.

- Roxana też zakochała się w tobie?

- Moja skromność nie pozwala mi tak twierdzić. Sama była po ciężkich przejściach procesu imigracji z Rumunii, więc przewidując moje kłopoty zaproponowała mi pomoc w przypadku, gdyby Rosjanie weszli do Polski.

- Na czym ta pomoc miała polegać?

- Wiedziała już wszystko o mnie, odwiedzała nas w Polsce. Pomagała polować na ziemniaki (!) i inne pożądane produkty, których brak był dotkliwy. Była świadkiem słabnięcia Solidarności. Ona pierwsza powiedziała mi, że coś się w Polsce może wydarzyć. Zaofiarowała mi białe małżeństwo, abyśmy mogli z Andrzejem wyjechać na Zachód.

- Opisałeś już tę historię. Miałeś wyjechać pierwszy, potem zaaranżować kolejne białe małżeństwo dla Andrzeja i żyć w Szwecji lub gdziekolwiek na Zachodzie długo i szczęśliwie. Tak miało być?

- Miało. Ale się nie stało. Życie i ludzie weryfikują nasze ambitne plany i pobożne życzenia.

- Co się takiego wydarzyło?

- Na razie zostawmy to. Ślub odbył się w Szwecji w kwietniu 1984, zamiast w 1982. Do Göteborga wyjechałem dopiero we wrześniu w 1984.

- I się tam działo, co?

- Moje życie zawodowe nabrało nieoczekiwanego tempa.

- A osobiste?

- Miałem je uregulowane przed wyjazdem i sądziłem, że Szwecja w samotności jest tylko etapem przejściowym, ale koniecznym. Musiałem wyjechać, aby nie zwariować w kraju po stanie wojennym i spróbować innego życia na Zachodzie.

- Co się działo z Andrzejem w tym czasie?

- Wypłynął jako lekarz okrętowy w rejs do Indii. Miał wrócić na Boże Narodzenie 1984 i wtedy mieliśmy zdecydować, co dalej z nami.

- I ci było dalej z wami?

- Na razie opowiadam ci, co było ze mną w pierwszych miesiącach w Szwecji. Dzieliliśmy z Roxaną ładne mieszkanko w dzielnicy willowej Göteborga. Zupełnie wbrew moim oczekiwaniom dostałem pracę jako lektor języka angielskiego w jednej z instytucji tak zwanego kształcenia ustawicznego, czyli kursów dla dorosłych.

- Jak układało się wasze małżeństwo?

- Nie rozśmieszaj mnie. Pewnie chciałbyś usłyszeć o konsumpcji. Tak, z konsumpcją były problemy.

- Ooo?

- Roxana była weganką. Z trudem tolerowała widok mojego jedzenia w lodówce. „Trupy” w kuchni, jak nazywała moje potrawy mięsne, były dla niej nie do przyjęcia. Na drugą lodówkę nie było nas stać i nie było na nią miejsca w naszej małej kuchni.

- Stałeś się wegetarianinem?

- Nie, mimo gotowości psychicznej do takiej zmiany. Zbyt wiele nowego działo się w na co dzień w moim życiu, aby dokładać sobie kolejny szok.

- Na czym polegał wasz konsensus?

- Nie było żadnego konsensusu. Umówiliśmy się, że wytrzymamy ze sobą do Bożego Narodzenia, a jeżeli po Nowym Roku wrócę z kraju do Szwecji, będę musiał poszukać sobie własnego lokum. 

 

[1] Phi Phi Island

Dodaj komentarz