Wieczór w Singapurze

...z niespodzianką nr 4

Dotarliśmy  bardzo zmęczeni do hotelu w Singapurze po krótkim, dwugodzinnym  locie z Bangkoku. Linia lotnicza Cathay Pacific robiła wrażenie, że zapewwnia miłą obsługę, jednakże ...

Tak, to była kolejna niemiła niespodzianka. 

Ogromny samolot Boeing 777 zapełnił się szybko. W naszej sekcji samolotu znalazła się  grupa ok 100 Chińczyków z tej samej wsi. Wszyscy się znali i wyglądali na szalenie zaprzyjaźnionych. Wszyscy sobie nawzajem we wszystkim pomagali i wszyscy głośno (bardzo głośno) ze sobą rozmawiali. Najchętniej z przeciwległych końców kabiny samolotu. 

Najpierw  nie  mogli dogadać się (dokrzyczeć), gdzie kto ma siedzieć, a potem już było tylko gorzej. Obsługa nie reagowała.

Od kilku dni cierpimy na lekkie przeziębienie z powodu klimatyzacji ustawianych wszędzie na ok. 15 st., więc o ból głowy łatwo. Tym razem ten hałas i jazgot dobił nas kompletnie.

Rekompensatą okazał się hotel z grupy tzw. butikowych. To specjalna klasa, tyle że za naszą cenę (bez śniadania) mogliśmy dostać gustowną komóreczkę. Z piekną łazienką i internetem szalejącym z prędkością huraganu. Za to cisza i spokój!

Po stosownym odpoczynku udaliśmy się na wieczorne ogladanie miasta. Zaczęliśmy od Chińskiej Dzielnicy. Te parę zdjęć nie oddaje wszystkich kolorów, ale zapewniamy, że tyle "chińszczyzny"  to wcześniej nie widzieliśmy!

Nie bedziemy rozpisywać się o pieniadzach. Powiemy tylko, że ceny znacznie przekraczają nasze możliwości, a więc dobrze, że już  w poniedziałek lecimy na Bali!

Dodaj komentarz