Tym razem wyjazd do Sihanoukville

W poszukiwaniu najkorzystniejszej wersji „wydobycia” kontenera z portu musieliśmy pojechać do Sihanoukville.

Nie była to miła wycieczka. 100 km pokonaliśmy w 2,5 godziny po bardzo, ale to bardzo wyboistej i dziurawej drodze. Przed nadchodzącym sezonem, po zakończeniu się pory deszczowej, pewnie zacznie się wielka naprawa. W przeciwnym razie nie ma szans, aby zechcieli tu przyjechać jacyś turyści…

Sihanoukville sprawia bardzo przykre wrażenie. Nikt tu nie mówi po angielsku, a wszystkie biznesy prowadzą Chińczycy, którzy nie znają khmerskiego. Mieliśmy duży kłopot z zamówieniem dania bez mięsa.

Ceny są tu wyższe o ok. 25%. Czuliśmy się jak w Chinach!

Z trudem znaleźliśmy właściwą agencję, która zechciała wycenić usługę bez zobowiązań z naszej strony.

W efekcie dopiero jutro poznamy koszty całej operacji (w tym cła) oraz termin przyjazdu kontenera do domu.

Wymiar cła może okazać się bolesny…

Droga powrotna po zmroku była jeszcze trudniejsza i dłuższa, ale takie są uroki Kambodży w porze deszczowej.

Pewną dość specyficzną atrakcją było ujrzenie stosu całopalnego. Zwróćcie uwagę na dymek wydostający się z tej barwnej konstrukcji.

Kremacja trwa całą noc, a kości wkłada się do urny, którą umieszcza się w stupie (rodzaj grobowca zbiorowego).

Zmęczeni, kończymy dzień.

 

 

Dodaj komentarz