Co zamawiają klienci

Dzisiaj miała być przerwa we wpisach do bloga.

Niestety nie udało się.

Nie mogę się powstrzymać, aby nie opisać wczorajszego spotkania z dwoma konsumentami.

Przez cały dzień nikt się nie zjawił. Zaplanowaliśmy wcześniejsze zamknięcie i wyjście do miasta, aby zorientować się, czy w lokalnym kinie grają najnowszy przebój „Bohemian Rhapsody”.

O 19:30 wszedł zaawansowany wiekiem Amerykanin i po przejrzeniu menu zamówił ... burgera wegetariańskiego.

A więc JA miałem dogodzić Amerykaninowi (wegetarianinowi!) potrawą, która ON lepiej ode mnie zna! 

No cóż, skok na głęboką wodę!

Twierdził, że mu smakował, ale podejrzewam, że nie bardzo się tym burgerem interesował, bo gadał cały czas opowiadając swój długi życiorys.

No, ale plamy chyba nie dałem. Jednakowoż napiwku nie było.

Po chwili wszedł Japończyk, który zamówił danie dnia: pulpety rybne w sosie pomidorowym (włoski przepis) z ryżem.

I znowu JA miałem podać Japończykowi potrawę rybną z ryżem, w czym to ONI są specjalistami!

Tym razem trema była większa.

Udało się!

Powiedział, że mu smakowało.

Wypił kilka piw i zażyczył sobie video z muzyką japońską. Miało być bardzo głośno.

Siedział długo. Napiwku nie zostawił.

Takie to życie restauratora!

 

Dodaj komentarz
  • 29 kwietnia 2024 | poniedziałek 16:09 K&R, Wisełka
    No i co, że napiwków nie dali ale i tak odnieśliście wielki sukces - nakarmić Amerykanina burgerem a Japończyka rybą i obu smakowało - chapeau bas! Coś nam się wydaje, że oni przyszli na przeszpiegi i wkrótce wrócą z tłumami głodnych pobratymców. Koniecznie wyeksponujcie spore naczynie na napiwki!
  • 29 kwietnia 2024 | poniedziałek 16:09 Grażyna, Łódź
    Ha, ha, ha, Jacku, stałeś się kucharzem międzynarodowym.