O obrusach

A właśnie, że znowu będzie o kotletach…

W ramach urozmaicania sobie naszego życia postanowiliśmy odmienić wygląd wnętrza baru i zrezygnować z obrusów na rzecz bieżników, a do posiłków kłaść maty pod nakrycia.

Obrusy mają to do siebie, że się brudzą i plamią (same?), a tutejsze pralnie (1 USD za kilogram) nie dają sobie rady z plamami stosując zapewne niskie temperatury prania.

Poza tym to prasowanie…

Czyli jak widzicie działamy metodą prób i błędów. Tych ostatnich jest trochę więcej zapewne.

Mamy nowy zestaw propozycji na lunch. Chyba zostaniemy przy siedmiu, według zasady coś innego na każdy dzień. Jak wiadomo cała siódemka „siedzi” w zamrażarce czekając na swoją kolej!

Z nowości mamy zupę krem z avocado i kopytka z boczniakami w śmietanie. To są dwa niezależne dania na lunch. Ale można zażyczyć sobie oba. Chyba dobre.

Kobieta, którą przed chwilą sfotografowałem przechodziła obok naszego domu oferując coś do sprzedania, ale dokładnie nie wiem, co. Ale odruchowo chciałem jej pomóc dźwigać to brzemię!

Do pralni mamy 250 – 300 m, ale kto by tam chodził na piechotę. Nikt tego tu nie robi. Ja też nie!

Dodaj komentarz
  • 29 kwietnia 2024 | poniedziałek 13:24 Irena W-K, Szczecin
    A obrusy plamoodporne - nie wymagają tylu zabiegów ?
  • 29 kwietnia 2024 | poniedziałek 13:24 Irena
    I&A Uwielbiam Jacku Twoje komentarze pod zdjęciami, są zawsze takie trafione w Wasze emocje danej chwili. Twój wypad do pralni mnie rozbawił, ale pomimo problemu z dopraniem plam, może w świĘta uda się wybrać coś bez plam? Takie ładne obrusy.....Żal patrzeć na tą kobietę, ale taka jest rzeczywistość ludzi biednych. Jacku, a może czasami kluski śląskie, szybko się robi.ŚCISKAMY