W górach Mondulkiri

Wyruszyliśmy w góry… Do Senmonorom, stolicy prowincji Mondulkiri mieliśmy ponad 400 km, co oznaczało 7 – 8 godzin jazdy. Co to dla nas! Zakwaterowanie mamy w bungalowach „Indigenous People’s Lodge”, co tłumaczy się „Chaty rdzennych ludzi”. Dzięki temu uczestniczymy w programie wspierania lokalnyc...

Leczenie w Phnom Penh

Phnom Penh przywitało nas gorącem. Stolica rozwija się wspaniale i już dawno przestała być miastem prowincjonalnym, jakim wydawała się nam w czasie pierwszej podróży do Kambodży w 2013. 300 miliardów USD zainwestowanych przez Chiny widać tu na każdym kroku. Począwszy od znakomitych nawierzchni uli...

Angkor Wat ponownie

Przygody ciąg dlaszy: Grupa siedmioosobowa przyleciała do Siem Reap i wpadła w moje objęcia. Czas sie nimi zacjąć. Tradycyjnie na początek Angkor Wat. Dzień bardzo gorący.

Dzień w Phnom Penh

Wolny dzień w Phnom Penh spędzam na robieniu zakupów, ale nie na swoje potrzeby, a jedynie realizuję zamówienia. O sobie jeszcze będę miał czas pomyśleć później. Niestrudzony Mr Vanna wozi mnie po mieście w poszukiwaniu hinduskiego pudełka/podstawki do przechowywania i palenia trociczek z drzewa sa...

Phnom Penh - Adek odlatuje

I tak kończy się pierwsza część naszej eskapady do Kambodży. Adek wraca do kraju. Ja zostanę tu jeszcze na trochę, aby naszym przyjaciołom pokazać ten kraj w sposób, jaki potrafię najlepiej. A trochę już wiem i widziałem… Mr Vanna – nasz niezawodny kierowca tuk-tuka i przewodnik po Phnom Penh – o...

Góra Bokor niedaleko Kampot

Dziejsza prognoza pogody pozwoliła na dalszą wyprawę bez obawy, że porządnie zmokniemy. Naszym planem było przejechanie na motorze ponad 100 km i to w górach!  Największą atrakcją okolic Kampot jest masyw wzgórza Bokor, którego szczyt wznosi się na ponad 1100 m n.p.m. Dawniej francuski kolonialny...

No to co, że ciągle pada

Zapewne najstarsi Kambodżanie nie pamiętają takiej pogody w styczniu… Już trzeci lub czwarty dzień pada deszcz (28°C)  i uniemożliwia nam zwiedzanie pięknych okolic. Nasz motorower moknie i czeka na nas. Odpoczywamy w hamakach i zastanawiamy się, kiedy ostatnio było nam dane takie nieróbstwo. Wie...

Nasz dzień w Kep

Trochę znudzeni hotelowym życiem (w domkach pod strzechą), a w tym śniadaniami z menu, postanowiliśmy (nie po raz pierwszy zresztą) udać się na lokalny rynek, gdzie zjemy „po khmersku”. Trochę trudno się dogadać, gdy w garnkach nie wiadomo, co się znajduje, a my nie chcemy mięsa! Nawet wyuczone zd...