Wat Phnom - serce stolicy

Wat Phnom, czyli wzgórze świątynne ma długą historię, o której pisałem: Wat Phnom Dziś dodaję, że jest to miejsce kultu buddyjskiego, ale w odmianie kambodżańsko-chińskiej. Kambodżanie o korzeniach chińskich przyjeżdżają tu z całego świata, by złożyć ofiary swojemu bogu (bogom?). I to właśnie te ...

Iwona jest tutaj!

Podróżowanie po drogach Kambodży to doświadczenie pozostające w pamięci. Odległość 150 km pomiędzy Kampot a Phnom Penh pokonuje się w 4 – 5 godzin, a czasami nawet dłużej! Stan dróg po porze deszczowej jest fatalny. Obecnie większość trasy jest w okresowej naprawie. Ze względu na duży ruch na drodz...

Wypad do Phnom Penh

Krótki wypad do stolicy. Odbieramy Iwonę z lotniska. Leci do nas z Berlina przez Londyn i Hong Kong, Całe 24 godziny. Po powrocie do Kampot (wtorek rano) przypomnę Wam parę miejsc z PP. 

Tajemnicze KTV

Tamtego wieczoru, wracając z „Banyan Tree” mijaliśmy jeden z popularnych barów KTV. Te bary to specyfika krajów Azji. Trudno opisać mi ich działalność, bo nie korzystaliśmy z tej atrakcji. Oto co napisał student anglistyki w swoim wypracowaniu umieszczonym w internecie przez jego nauczyciela: „Będ...

Wieczór w klubie

Jeszcze jedna para młodych Polaków zawitała w “Kameleonie”. Na moje szczęście dopiero po zjedzonej u nas kolacji dowiedzieliśmy się, że są restauratorami i prowadzą (mimo młodego wieku) dobry lokal w Gdańsku. Zamówione dania bardzo im smakowały i wczoraj wieczorem wrócili do nas. Razem wybraliśmy...

Ogród - prawie botaniczny

Nasz ogród zaanektowany w przestrzeni miejskiej (coś w rodzaju nieużywanego chodnika), cieszy nasze oczy zielenią zasłaniającą warsztat samochodowy. A na początku naprawdę było brzydko! Były śmietnik i gruzowisko okazały się trudnym podłożem dla roślin. Ale jakoś sobie radzą i chociaż z wysiłkiem, ...

Brak tematów

Nastały gorące dni. Prawie nie opuszczamy domu, bo tu najchłodniej pod wiatrakami i ze szklanką w dłoni. Wobec powyższego pojawił się okres "beztematowy". Bo o czym tu pisać, skoro nic się nie dzieje nowego. Kilku stałych klientów zabawia nas swoimi życiorysami, które już znamy, ale niestety, musim...

Zakupy na rynku

Zakupy na rynku czasami są zabawne, a czasami męczące. Wiadomo, że „białas” na niczym się nie zna i można mu wcisnąć np. wczorajszą sałatę. Ale nie ze mną te numery! Nasza pani od warzyw już mnie zna i wyciąga „te lepsze” spod sterty wczorajszych. Na koniec załączam zdjęcie Brytyjczyka, tutejszeg...