Z Wisełki (Polska) w świat...

Alea iacta est... Gajusz Juliusz Cezar miał powiedzieć 10 stycznia 49 p.n.e.  My to mówimy w sierpniu 2018! A może należy zacytować polskie powiedzenie: Słowo się rzekło... Czy to będzie nasz Rubikon? Czy kobyłkę trzeba będzie pod ogonem pocałować? Czas jechać do Kambodży! Żegnamy polskie lato, k...

Zanim wyruszymy

Ponad pięć miesięcy minęło od mojego wyjazdu z Kampot. Gdy przyjechałem do Polski w połowie marca, wydawało mi się że mamy przed sobą bardzo długi czas na przygotowanie naszej przeprowadzki do Kambodży. Czas uciekał i wcale nie było go zbyt wiele… Postanowiliśmy zabrać ze sobą nasz dobytek, który...

Wspieranie lokalnej edukacji

Jak wiecie, od kilku lat jeździmy do Kambodży i zawsze zatrzymujemy się na chwilę w Takeo, gdzie w regionie mamy rozbudowane kontakty z kilkoma instytucjami edukacyjnymi. Są nimi: ASEAN INTERNATIONAL SCHOOL in Angkor Borei ASEAN INTERNATIONAL SCHOOL in Krong HOME FOR KIDS INTERNATIONAL ACADEMY i...

Kontrakt najmu

No, słowo się rzekło… Kontrakt podpisany. Depozyt i inne formalności załatwione. Mieszkanie jest nasze! Na 3 pełne lata. Nad treścią kontraktu pracowaliśmy we czworo: pani Hao, jej syn, Sophea i ja. Jak widać na obrazku przyjęliśmy khmerski styl: wobec braku mebli – pracowaliśmy na macie na podło...

W Kampot na dłużej

Kampot. Kampot. Kampot! Taki był nasz wybór. „Padło” na to miejsce na ziemi! Po dwóch dnia objeżdżania miasta, oglądania dziesiątków miejsc do wynajęcia, przy pomocy nieodzownego Sophii (czytaj: Sopiji, od pełnego imienia Sopija), który jest moim khmerskim doradcą, podjąłem decyzję: wynajęliśmy z ...

Jeszce raz na chwilę w Kampot.

Wpadłem na moment do Kampot. Coś tu załatwiam z lepszym lub gorszym skutkiem. Miasto ma swój urok. Mimo iż koniec sezonu zbliża się wielkim krokami, turystów bardzo dużo. Samo miasto tętni życiem i rozbudowuje się w niebywałym tempie. Wydaje się, że Kambodżanie inwestują, aby zdążyć przed Chińczyka...

Zakupy "AGD" na targu w Takeo

Czas na zakupy bardzo drobnego sprzętu kuchennego, który ułatwi zabawę z kuchnią khmerską. „Rozmowy” z właścielami straganów, choć ograniczone ze względów językowych, sympatyczne i pełne wzajemnych uśmiechów. A ceny zawrotne: od 1 do 3 USD!  

Nagle do Phnom Penh

Niedziela. Miała być w cieniu, z książką, na luzie, dniem przemyśleń, podsumowań i planów… Tymczasem okazało się, że wszystko trzeba odłożyć i jechać do Phnom Penh! Nasz pan doktor musi przedłużyć wizę – w przeciwnym razie grożą mu surowe kary. Jadę razem z nim, aby go wspierać i „poszaleć” w wie...