„-Tygrysy wszystko lubią – odpowiedział Tygrys radośnie. - Dobrze, więc jeśli lubią spać na podłodze, to ja sobie wrócę do łóżeczka. – rzekł Puchatek.” - Kubuś Puchatek
„…bo jeśli ktoś rozgląda się dookoła i zobaczy nagle Groźnego Słonia, (…), to może czasami zapomnieć o tym, co miał do powiedzenia.” - Kubuś Puchatek
„Przeszłość, jeśli jej nie zapomnisz, stanie się drogowskazem w przyszłości.”
Na ostatnią kolację udaliśmy się do świetnej khmerskiej restauracji, aby tajskie jedzenie w Bangkoku nie przyćmiło nam kulinarnych wspomnień z Kambodży.
To było doskonałe jedzenie i świetna obsługa. W tle khmerska muzyka pop - tym razem niedrażniąca, bo niezbyt głośna.
Mimo iż nie byliśmy bardzo ...
Po latach spełniliśmy turystyczny obowiązek i udaliśmy się po raz pierwszy do Muzeum Narodowego.
Nie jest to oszalamiająca kolekcja, ale muzeum jest ładnie położone w pięknym kompleksie architektonicznym.
Lunch w lokalnej restauracji został okraszony wypadkiem komunikacyjnym na skrzyżowaniu tuż pr...
Postanowiliśmy zadbać o nasz wygląd przed pojawieniem się w ojczyźnie.
Zaczęliśmy od Adka.
Przez pół dnia spacerowaliśmy po mieście i szukaliśmy zakładu fryzjerskiego, a w końcu znaleźliśmy jeden 20 m od naszego hotelu.
Jest nowa fryzura!
Mnie bawiło przyglądanie się trzem fryzjerom przy pracy. ...
Stolica! Stolica!
Po półrocznym pobycie na prowincji zapragnęliśmy odetchnąć atmosferą wielkiego miasta.
Phnom Penh rozwija się w błyskawicznym tempie. Ma wszystkie zalety i wady metropolii. Ma jednak swoją własną wielką wadę: ogromny ruch samochodów i motocykli, a w konsekwencji wszechogarniający...
28 lutego 2019 żegnamy Kampot.
Nie wiemy na jak długo.
Było "przygodo, ahoj" - na rozpoczęcie. A co się mówi na zakończenie przygody. Niczego nie sugeruję.
Za chwilę do Phnom Penh na kilka dni.
Jeszcze się odezwiemy...
Po lunchu wizyta u Chrisa w pięknej scenerii bungalowów „Khmer Hands”.
Na plaży umawiamy się z Elżbietą, mamą Pawła i spędzamy razem kilka chwil.
Na koniec podziwiamy ładne kwiatki.
Późnym wieczorem wracamy do domu.
Na zaproszenie Kena (Kanadyjczyka) i jego żony Chanthi pojechaliśmy na lunch do Kep (25r km od Kampot, nad oceanem).
Adek na wypożyczonym na jeden dzień motorze, a ja w samochodzie z gospodarzami.
Najpierw ogladaliśmy ich willę w Kampot i udzielaliśmy Chanthi instrukcji jak używać wielofunkcyjnej ...
Rośliny doniczkowe: palmy i bugenville ozdabiają teraz restaurację tajską. Strilicje zostały na miejscu i pewnie niedługo zakończą swój żywot, bo nikt o nie nie zadba!
Na pożegnanie zakwitły w pełnej krasie.
My pożegnaliśmy również rzekę z jej kiczowatym otoczeniem. A chwila na "molo" w miłej bryz...