„-Tygrysy wszystko lubią – odpowiedział Tygrys radośnie. - Dobrze, więc jeśli lubią spać na podłodze, to ja sobie wrócę do łóżeczka. – rzekł Puchatek.” - Kubuś Puchatek
„…bo jeśli ktoś rozgląda się dookoła i zobaczy nagle Groźnego Słonia, (…), to może czasami zapomnieć o tym, co miał do powiedzenia.” - Kubuś Puchatek
„Przeszłość, jeśli jej nie zapomnisz, stanie się drogowskazem w przyszłości.”
Sobota.
W ciągu dnia trochę mniejszy ruch niż zwykle, ale tu i tak nie istnieją weekendy w naszym pojęciu. Nie ma zakazów…
Jutro też będziemy robić zakupy na rynku.
Po zakończeniu prac w łazienkach (niedługo opublikujemy zdjęcia), zrobiliśmy sobie wolne, tzn. odpoczynek na leżakach, przedłużoną k...
Mając już doświadczenie ze spadkiem ciśnienia wody lub całkowitym jej brakiem w kranach przez kilka godzin, postanawiamy uruchomić nieczynny do tej pory wielki zbiornik zamontowany nad łazienką na trzecim poziomie.
Nad nim już tylko blaszany dach!
I znowu zakupy rur, kranów, zaworów zwykłych, zwro...
Dziś trochę o jedzeniu; dla odmiany.
W kuchni mamy warunki trudne i ograniczone brakiem wielu rzeczy, które spokojnie płyną do Sihanoukville.
Okresowo spada ciśnienie wody oraz pojawiają się wyłączenia prądu, co nie ułatwia sprawy…
W związku z powyższym odbywam samoszkolenie z przygotowania potra...
Miał być ogłoszony konkurs na nazwę naszego blogowego serialu, ale zostaliśmy uprzedzeni…
Bardzo nam się spodobał komentarz, w którym nazwano nasz pobyt w Kampot i wpisy na blogu serialem pt. „Kameleon”. Irena (ze Słonecznej) zasłużyła na nagrodę!
Jak wszystkie seriale, tak i nasz ma swoje lepsze ...
Trochę naszej codziennej nudy:
Zamówione łóżko przyjechało! Tzn. przywieziono je w celu montażu w sypialni na drugim piętrze.
Elementy rozłożone nie stanowiły problemu przy wnoszeniu, ale krata wypełniająca ramę wymagała specjalnego potraktowania!
Po montażu łóżka i próbie jego wytrzymałości, eki...
Zacznę od bardzo ważnej dla naszego funkcjonowania w Kambodży sprawy:
Musimy mieć licencję na prowadzenie działalności gospodarczej, zwanej tutaj „business card”.
Po raz kolejny przekonujemy się o tym, że nasz Lim jest nie do zastąpienia. Wprawdzie po raz pierwszy pomaga załatwiać tego typu dokume...
Mr. Lim nie pojawił się o zwykłej porze, czyli o 9-tej rano. Zastanawiające było, że nie zadzwonił.
Może świętuje niedzielę, pomyśleliśmy. Chociaż wydało się to mało prawdopodobne.
O 10.30 zajechał z piskiem opon swojego tuk-tuka. I co się okazało?
O godzinie 9 rano jego żona urodziła syna!!
Ból...
Dzisiaj miał być dzień przerwy na blogu, aby dać Wam odpocząć od nadmiaru informacji (ha, ha).
Ale się nie udało, bo wydarzenia następują dość szybko. Może nie są one wagi państwowej, ale dla nas mają znaczenie, bo przybliżają nas do celu.
A dzień po dnu mija błyskawicznie, a żadnego nie możemy st...